Ostatni wpis o ulubionych zabawkach
Filipa (klik) spotkał się
z Waszym bardzo pozytywnym odbiorem.
No to idziemy za ciosem!
Pierwszy raz w życiu chorujemy w domu. Razem. To znaczy choruje Filip a ja jestem jego osobistą siostrą Betty. Dni spędzamy na wspólnej zabawie, wzmożonej pielęgnacji i tych wszystkich rytuałach okołoinfekcyjnych, które nie są ani ładne, ani ciekawe. Z pewnym rozbawieniem zauważyłam jednak, że nie jestem dla Filipa tak atrakcyjnym kompanem zabaw, jak sądziłam. Cóż, na co dzień są koledzy ze żłobka i fajne panie, a tu tylko jedna i ciągle mówi ‚nie wolno’.
Gdyby nie zabawki mały pewnie umarłby z nudów, albo ja z nerwów (czy wasze dzieci też tak mają, że gdy zaczyna im się nudzić rozpoczynają proces buszowania po mieszkaniu i powolnej destrukcji sprzętów?). Zrobiłam zatem listę przydatnych zabawek, które ratują życie i nastrój dzieci podczas choroby, deszczu albo każdej innej sytuacji, gdy nie za bardzo można wyjść z domu, a towarzystwo dorosłych jest zdecydowanie niewystarczające do szczęścia.
1/ Autobus szkolny Fisher Price z serii Świat Little People: kierowca i pasażer mówią, a cały autobus wprawiony w ruch przez dziecko gra wesołą melodię. Filip jeździ z nim po mieszkaniu codziennie, doszedł też do niezłej wprawy w rozrzucaniu figurek Little People w różnych dziwnych miejscach. Jest to nasza pierwsza zabawka z tej serii, ale już marzą nam się kolejne figurki.
2/ Krzesełko-uczydełko Fisher Price: poczciwy fotelik został przyjacielem w niedoli. Można na nim przysiąść i pobawić się książeczką czy kredkami, kiedy małe nóżki są już zbyt chore i zmęczone, by dreptać za autobusem. Na krzesełku świetnie ogląda się też „Niedźwiedzia w dużym niebieskim domu” – ulubioną ostatnio bajkę (dostępna na kanale Mini Mini+ albo w YouTube).
3/ Interaktywny żółw Smyk: zwykle rezyduje w kuchni w okolicy krzesełka do karmienia. Filip bawi się nim za każdym (!) razem, gdy tylko ja przygotowuję mu coś do jedzenia. Albo za każdym razem gdy w ogóle jestem w kuchni (bo gość mnie normalnie śledzi – musi być tam, gdzie ja). Żółwik gra za każdym razem, gdy odsłania się ukryte wewnątrz obrazki, albo gdy się je zamyka (każdy innym gestem, co rozwija zdolności manualne).
4/ Ulubione jedzonko: w naszym domu jedzenie jest tak samo ważne, jak zabawa. Mały żarłok uwielbia kosztować, testować, przeżuwać, gryźć. Największą miłością darzy rosół z gęsi (mógłby jeść codziennie), pierniki, jabłka (najlepiej ogryzki, żeby można było je ogołocić z resztek miąższu) oraz naleśniki. Dzisiejsze były z pełnoziarnistej mąski z musli, rodzynkami i śmietaną. Mniam.
A co robią Wasze dzieci w czasie deszczu?
Ja biorę ciasto.
naleśnika:P