Bestsellery Too Faced: czekolada, mięta i… seks!

Co prawda na blogu regularnie pojawiają się cycki, jednak seksu jak dotąd nie było. Ale mamy piątkowy jesienny wieczór, czas więc porozmawiać o sprawach intymnych. No bo jak to jest między Wami i Waszymi… rzęsami? Czy jesteście ze swoim tuszem w udanym związku, a może jednak brak Wam chemii i fajerwerków? Too Faced, marka znana przede wszystkim z kultowych oryginalnych czekoladowych palet cieni Chocolate Bar (o których za chwilę), ma znacznie więcej patentów na wspaniały wygląd i niesamowitą frajdę podczas wykonywania makijażu. Bo make up może być lepszy niż seks!

Najsłynniejsza czekolada

Chocolate Bar znana jest przede wszystkim z kakaowego zapachu (faktycznie fantastycznie pachnie czekoladą, pokazywałam filmik z unboxingu na naszym Instagramie), a także z faktu, że jest uznawana za modelową paletę ‚nude’ na każdą okazję (czyli pozwala wykonać makijaż dzienny oraz wieczorowy niezależnie od koloru tęczówki i noszonej stylizacji). ‚Czekolada’ jest także jednym z najczęściej – nie bójmy się tego słowa – podrabianych kosmetyków do makijażu oczu. Najsłynniejszym tanim zamiennikiem Chocolate Bar są oczywiście palety czekoladowe Makeup Revolution (pomijając kwestie inspiracji – bardzo dobre cienie w swojej klasie), ale tylko paleta Too Faced ma w składzie prawdziwe kakao, jest oopakowana w bardzo trwałą i piękną metalową kasetkę, a także (a może przede wszystkim) zawiera 16 idealnie zharmonizowanych ze sobą, pięknie napigmentowanych, odpowiednio lśniących lub matowych cieni do powiek.

DSC_0757-horz DSC_0744

Wśród 16 cieni znajdziecie dwa duże jasnobeżowe (jeden mat, drugi lekko opalizujący – dla mnie to idelany rozświetlacz!), a także 14 cieni w różnych kolorach i formułach. Łączy je świetna pigmentacja oraz trwałość – spokojnie zniosą trudy dnia i zobaczycie je na płatku kosmetycznym podczas demakijażu. Moi (Lony) ulubieńcy? Oczywiście piękne średnie maty – karmelkowy, ciepły salted caramel oraz nieco chłodniejsza milk chocolate (naprawdę czekoladowa!) – ta dwójka jest wręcz idelna na co dzień do użycia w załamaniu powieki. Piękne akcenty na oku tworzą cienie mocno połyskujące: creme brulle, marzipan, a kreski (wystarczy zwilżyć pędzel) przepięknie rysują cherry cordial, black forrest truffle, tripple fudge. Na specjalne okazje mam fioletowy cindied violet, który fantastycznie podbija kolor zieloncyh oczu i mocno, wieczorowo połyskuje.

DSC_0776-horz

Chocolate bar to (poza Zoevą Naturally Yours) moja ulubiona paleta i jednocześnie najbardziej uniwersalny zestaw cieni, jaki kiedykolwiek miałam. Cena: 179 zł

DSC_0802

Better Than Sex Mascara

Czy ktoś może pogratulować Too Faced ode mnie (Lena) i Lony nazwy tego produktu? Poprosimy bardzo! Bo wpaść na coś tak dowcipnego i zalotnego prosto nie jest. A jeszcze trudniej przekonać dziewczyny, że warto sprawdzić, czy sprawca zamieszania jest dobry. Albo i lepszy (niż seks!).

IMG_4850

Tusz ma świetną, grubą szczoteczkę, na którą przyjemnie aplikuje się produkt. Dokładnie tyle, by pomalować oczy bardzo porządną (i pożądaną!) dawką produktu. Już po pierwszej warstwie dostajemy niezwykle czarne i wyraziste rzęsy. Rozczesane, wyczesane, pogrubione, czarne jak węgiel. Przy warstwie drugiej mamy prawdziwe szaleństwo – teatralny look i seksowne spojrzenie. Nawet taki maniak mocnego wytuszowania spokojnie radzi sobie z pojedynczą warstwą.

toofaced

Pierwsze moje spotkanie było bardzo obiecujące, ale przy następnych zauważyłam jedno – tusz odrobinę się „traci” przy intensywnym dniu. Po 6-7 godzinach nie ma już szaleńczego efektu. Ale jest bardzo przyzwoicie, dziennie. Oczy ani na chwilę nie przestają wyglądać dobrze. Tusz dobrze się zmywa nawet lekkim płynem do demakijażu. Nie próbowaliśmy się w sytuacjach ekstremalnych, ale do codziennego i wieczorowego makijażu będzie jak znalazł! Bardzo pozytywnie oceniam (Lena) również opakowanie. Tusz schowany jest w kartonowym pudełeczku, a one także w masywnym i ciężkim opakowaniu w kolorze bladego różu. Prezentuje się naprawdę ładnie, a grawerowane litery kuszą. Cena: 95 zł

Kultowa baza pod cienie Shadow Insurance

Tytułowa mięta to w rzeczywistości baza w kolorze lekko żółtawego, jasnego beżu (ale w miętowej słodkiej tubce retro), która sprawia, że cienie aplikowane na nią stają się supertrwałe i wodoodporne. Przyznaję (Lona), że na początku obchodziłam się z nią jak z jeżem. Przez konsystencję (tłusty krem, który zachowuje się jak kosmetyk pielęgnacyjny, nie baza) miałam kłopoty z aplikacją (nabierałam zbyt dużo produktu, w rzeczywistości ilość wielkości ziarenka ryżu). Tymczasem baza Too Faced jest fantastyczna, tylko trzeba wiedzieć, jak się z nią obchodzić. Zdecydowanie trzeba poczekać, aż zadziała, bo baza Too Faced zmienia się z tłustego kremu w intensywnie wygładzający fluid, który dosłownie napina powiekę (czuje się cudowne wygładzenie). Efekt bardzo mi się spodobał i teraz bazę kładę na powieki ale i pod oczy w dniach, gdy używam tylko BB kremu). Faktycznie cienie rozprowadzają się na niej bajecznie gładko. Powiekom jakby ubywa zmarszczek. Niestety nie mogę potwierdzić, jak radzi sobie ze zbieraniem cieni w załamaniu, bo nigdy nie miałam takiego problemu.

DSC_0837-horzDSC_0848DSC_0880

Jeśli zmęczenie i stres przydaje Wam zmarszczek, warto ją przetestować. Cena: 65 zł.

Kosmetyki Too Faced kupicie w Sephorach i na Sephora.pl. Polecamy!

2 komentarze

  • 9 lat ago

    czekolada? zawsze i w każdej ilości:) na bazę pod cienie też mam ochotę:) tusz kupiłabym dla samej nazwy… pozdrawiam Dziewczyny!

  • Tusz mam i nawet daje radę ale idealny dla dziewczyn o krótkich rzęsach 😉 Bezy pod cienie nie używam ale myślę nad zakupem więc może rozejrzę się za tą 😉

Leave A Comment

Podobne wpisy

Strona, którą właśnie przeglądasz wykorzystuje pliki cookies. Ich wykorzystanie możesz modyfikować w ustawieniach swojej przeglądarki. Zostawiając komenatarz czy pisząc do nas e-mail, pamiętaj, że Twoje dane są zabezpieczone.
Akceptuj Cookie.
x