Sezon festiwalowy w Polsce powoli dobiega końca. Ale, ale!
Na koniec wakacji koncertowo zaatakuje Kraków. Wystarczy rzut oka na line-up i już wiadomo, jak bardzo warto zakończyć wakacje pod sceną.
Muzyka pokolenia Ikea
Jeśli jesteście w okolicach trzydziestki, rzućcie okiem na rozpiskę koncertową poniżej, a wszystko będzie jasne. Tak! To będzie nasz weekend. Zagrają gwiazdy, których kochaliśmy w liceum czy na studiach. Trudno się nie ekscytować widząc Sia, Roisin Murphy, Chemical Brothers i Massive Attack (a na deser Muse w niedzielę!) w ramach jednego wydarzenia. Szczególnie panie sprawiają, że serce bije szybciej.
Pokolenie Ikea pamięta! Czasy, gdy Sia była alternatywną specjalistką od smutnych piosenek (Breathe me), a Roisin (najpierw z Moloko, potem solo) sprawiała, że godzinami nie schodziliśmy z parkietu na studenckich imprezach. Obie panie mają zresztą talent do świetnych kreacji scenicznych, a Roisin na koncertach pojawiała się w ekscentrycznych kostiumach zanim usłyszeliśmy o Lady Gaga.
W co się ubrać na festiwal?
No właśnie, jeśli już dotykamy tematu stylizacji… Muzyka jest najważniejsza, ale przecież plenerowe festiwale to także street style. Zabawa modą i ekspresja osobistego stylu. Z jednej strony fajnie zaszaleć ze stylizacją i wybrać coś nieszablonowego, z drugiej warto też dać na luz i postawić na niewymuszone, nieprzestylizowane zestawy. Jedno jest pewne, w polskich warunkach w cenie są wygodne buty (conversy, Superstary itp.), coś przeciwdeszczowego (najlepsza parka, ale bomberka i czapka z daszkiem też pomogą nie zmoknąć za bardzo) i wygodne jeansy. Ukochane szorty z naszywkami, albo długie dziurawe mom jeans. A jeśli kochacie sukienki i spódnice, proponujemy małe szaleństwo. Tiulówki, koronki, kolorowe maxi.
Zebrałyśmy z ostatnich wpisów kilka propozycji stylizacji, które sprawdzą się w koncertowych warunkach. Jest duch boho, ale i miejski casual. Którą wybrałybyście dla siebie?
O gustach się nie dyskutuje, ale dla mnie te zestawy są tragiczne.