Robienie sobie zdjęć, kiedy światło daje taki piękny efekt to sama przyjemność! To ono, słoneczko i dobra oświetlenie, potrafi sprawić, że nasze buźki prezentują się idealnie, skóra jest gładziutka i pięknie rozświetlona, a zdjęcia mają ten „wymarzony kształt”. Ten, o który walczymy, kiedy na niebie stado chmur, kiedy wszystko wkoło szare, i kiedy nawet najdrobniejszy promień słońca nie potrafi się przebić przez chmurową barierę.
Słoneczne, letnie wieczory same proszą się o zdjęcia. Przebieramy więc łapkami, by do nas wróciły, bo mamy Wam do pokazania mnóstwo „ubraniowych” nowości. Nasze garderoby pękają w szwach, bo zwyczajnie miło jest ubierać się na nowo, w nowych sylwetkach.
To jak dobrze się czuję w miękkim świetle chyba widać na zdjęciach, ale tak samo rewelacyjnie miewam się w jeansach z podwyższonym stanem. Mam w swojej kolekcji już kilka par długich spodni o fasonie „mum” (część z nich spora za duża, ale jest w szafie!) i szorty. Jedno wiem na pewno – mój facet za nimi nie przepada.
Historia denimu z wysokim stanem jest długa i burzliwa. Najbardziej widoczne były w latach 90′, głównie za sprawą bohaterek seriali dla nastolatków. Przypomnijcie sobie Brendę i Kelly z Beverly Hills 90210, a także dziewczyny z Pełnej Chaty czy seksowne ratowniczki ze Słonecznego Patrolu, z Pamelą na czele! Wszystkie one nosiły dżinsy z wysokim stanem, które mniej lub bardziej opinały pupy i podkreślały bioderka. (A jak macie ochotę na serialowy wieczór, to lecą do Was propozycje: tutaj i tutaj, w bardzo oldschoolowym wydaniu)
O tym, ze lata 90′ to najgorętszy trend mody ulicznej trąbią wszyscy od jakiś dwóch, trzech lat. Zaczęło się niewinnie; od stylu normcore. A dzisiaj wszystkie sieciówki zarzucają nas ubraniami, które nosiłyśmy same (albo nasze starsze siostry) w latach 90′. Ja miałam ogrodniczki, chokery, buty Spicetek i warkoczyki we włosach. Potem nastała era nowego millenium i zapanowała moda na bycie Paris Hilton, ale nostalgia za minimalizmem w stylu Moss, grungeowym image czy brytyjskim ravem nie osłabła. Dorzucając do tego odrobinę boho i lat 70′, spokojnie mogę powiedzieć „to mój styl”.
A wracając do tematu, dlaczego mój facet nie przepada za spodniami w stylu mum, kiedy ja je noszę? To proste! Nie mam figury, której walorem jest pupa. Moja, co by nie mówić, jest płaska. Powiedzmy szczerze – nie mam tyłka. Mam trochę bioder, ale tyłka brak. Co jest nawet dość zabawne, bo spodnie i szorty, które teraz kupuję mają rozmiar 36 (a zdarzyło się i 34!) i pewnie nie uwierzycie patrząc na fotki. Zwłaszcza, ze górne partie są jakie były- duże. I tak mam biust w standardowej rozmiarówce na poziomie 42, i dupkę 36. No więc chłopak się krzywi, jak wciskam kuperek w najbardziej pożądane spodnie sezonu.
I biedactwo będzie jeszcze trochę cierpieć, bo polubiłam bardzo i dziurawe wersje mum jeans, i kultowe 501 Levisa, i trzy pary szortów o równie wysokim stanie.
A Wy uważacie, że racje ma on czy ja?
Mam na sobie: jeansy Stradivarius % | body Pull&Bear
| szpilki Steve Madden | okulary Simple | choker Stradivarius
Mój mąż wręcz odwrotnie, chciałby żebym kupiła mum jeans. Problem jest taki że nie chce dziurawych ani powycieranych. A gdy znajdę juz taki model, to mają w sobie tyle elastanu, że materiał przypomina szmatkę. Muszę jeszcze pochodzić po wyprzedażach, może gdzieś znajdę takie, jakie bym chciała.
A Tobie super w takich dżinsach i mąż się nie zna 😉 no i figurę masz teraz taką że łał 🙂 zazdroszczę i podziwiam 😉