Mija tydzień od naszego pierwszego wpisu fit&diet. Deklarowałyśmy przed Wami, że mimo to nie pora przyrzeczeń, to zaczynamy na nowo. Fresh start, jak to mawiają. Tym bardziej zdrowy i czysty, bo bez ciężkiego jedzenia, pełen ruchu i pozytywnej energii. Mamy za sobą pierwsze wizyty na siłowni i z ręką na sercu mówimy Wam, że dwie godziny treningu, to sama przyjemność. Biegamy, jeździmy na rowerkach, chodzimy na zajęcia ruchowe (program inspirowany treningiem Ewy Ch. oraz pilates) i jesteśmy wciągnięte w świat Pure Jatomi. Z ręką na sercu – teraz wierzymy, że można uzależnić się od przebywania w klubie fintess!
Ale co ważne – trzeba się przygotować. Dwa elementy niezbędne do tego, by czuć się komfortowo, bezpiecznie i dawać z siebie tysiąc procent. Leginsy, dres, t-shirt albo top – wybierzcie cokolwiek, co macie w szafie. Przecież nie trzeba wyglądać jakby przed wejściem do klubu spędziło się popołudnie w galerii handlowej. Jednak wygodne buty, idealnie pasujące do stopy, z miękką ale stabilną podeszwą to podstawa. Lekkie, ale stabilne. Moje? Klasyczne Reebok Nylon, które nadają się do treningu. No i zachwycają kolorem, co ponoć umila czas podczas pocenia się i spalania kolejnych kalorii. Lona nadal poszukuje ideałów, pewnie niebawem się z Wami podziel.
Numerem dwa dla posiadaczki sporego biustu był biustonosz sportowy. Zastanawiam się nawet, czy nie był to mój najważniejszy zakup. Ale przyrzekam, że warto zainwestować w dobrze dobrany stanik, który świetnie podtrzymuje, pozwala skakać, biegać, schylać się i ani przez sekundę nie zastanawiać się, czy coś nam nie wyskakuje i nie utrudnia ćwiczeń. Na rynku można znaleźć wiele dobrych modeli i firm produkujących bieliznę sportową, a ja Wam polecę nie te topowe marki, lecz salony z bielizną. Ja swój biustonosz znalazłam w Dalii Lingerie, która dba o panie z dużymi miseczkami. Brafiterka mierzy, pozwala dopasować i odnaleźć najlepszy rozmiar. To naprawdę ważne! Mój biustonosz posiada także tzw. kółeczko na plecach, dzięki któremu piersi są całkowicie ujarzmione.