Lona zapowiadała, że będzie to wyjątkowo sielski wpis w klimacie „domku na prerii”. I być może jest sielsko, ale z zupełnie innego powodu. Bo będzie o biuście. Spoglądając na zdjęcia poniżej widzę tylko właśnie powody dwa wielkich mym strapień. Wszystko zaczęło się dość wcześnie bo około czwartej klasy podstawówki. Pojawiały się nagle, zupełnie nieproszone. Od tego czasu nie poczułam do nich mięty ani przez chwilę. Przypomina mi się fakt, że wraz z koleżanką Kasią (cierpiącą na podobną przypadłość) jako szóstoklasistki dorobiłyśmy się chłopaków z klasy ósmej. Przypadek? Nie sądzę!
Z zaskoczeniem, i to za każdym razem, przyjmuję fakt, że ktoś mógłby chcieć mieć podobne. Zachodzę w głowę – po cóż? Wiecie, że ani to nie za bardzo wygodne, a już na pewno niepraktyczne. Bo nawet w takiej sukience, przecież cnotliwej do bólu, człowiek nie wygląda nobliwie.
Tak wiem, marudzę. Bo jakbym miała całkiem odwrotnie to pewni rwałabym włosy z głowy. Z wielkiej rozpaczy. Tak? Serio? Słowa takie wypowiadać mogą te, które nie posiadają… Mają natomiast możliwość założenia każdej kiecki, koszulki, topu, tanku czy czegokolwiek sobie tam nie wymyślą. A jak będą chciały, by sprawiało wrażenie, że jest tego więcej to mają świetne rozwiązanie w postaci push upów. Jaka zazdrość! Wręcz niewypowiedziana.
Bo zdarzyło się tak, ze całkiem niedawno rozmawiałam ze specjalista od biustów (i nie jest to mój Mąż!). Doktor opowiadał mi o tym jak zabieg powiększenia zmienia kobietę. Jak zaczyna się ona dobrze czuć ze sobą, wierzyć w siebie, mieć poczucie, ze coś znaczy. Wyobrażacie sobie, że wszystko to można osiągnąć robiąc sobie, za przeproszeniem, cycki? Po co nam trenerzy, psychiatrzy, terapie. Przecież i tak najlepszą opcją jest chirurg plastyczny. W głowie mam pustkę, a na języku szok i niedowierzanie. Powiecie, cwaniara, ma swoje to nie rozumie. A ja w imieniu biuściatych zapewnię, że pewnie większość oddałaby co najmniej ze 3 rozmiary ze swojej miseczki. Dla wygody, dla swobody, dla możliwości znalezienia kostiumu kąpielowego w sieciówce.
sukienka Pull&Bear | kapelusz HatHat | sandały Butyk.pl | bransoletki byDziubeka, AnnCapcake
A jak cyckonosze od Samanty? W fh obsługa miła ale chyba boi się swojej pracy ;D wręcz kazałam panią sprzedawczynię mnie wymacać coby wybrać dobry rozmiar, wyszłam z 2 stanikami, bosko wykonane, rozmiar o 1 większy niż nosiłam ale czasami i tak mam wrażenie, że jest za duży…
Samanta super! I już wiem dzięki niej jaki mam rozmiar i w zasadzie to mój ukochany biustonosz. Napisz koniecznie Natalii, że w Fashion panie mają cykora.
wreszcie ktoś mądrze gada. pozdrawiam, 70G.
:)))))))
No wyjątkowo dobrze wiem o czym mowa. Oddam swoje cycki! Anyone? 😉
Oj wiem coś o tym. Nawet wstydzić dzieci się karmiłam w miejscu publicznym, bo dziwnie to wygląda jak cycek większy od głowy dziecka i trzeba uważać, by go nie przydusić 😉 Jedyną osobą zadowoloną z mojego rozmiaru jest mój mąż, choć cwaniak nie musi dźwigać tego ciężaru jak ja codziennie. Pozdrawiam, Monia 75H
65g (chyba w ogóle najkoszmarniejszy rozmiar świata, jak schudnę kilo w talii to skończy mi się rozmiarówka:/) dołącza się do marudzenia. Marzą mi się stylizacje na chłopczyce, luźne swetry w których nie będę wyglądać jak 100kg i sukienki bez ramiączek. I tak chwała za to, że ktoś wymyślił braffiting, marki takie jak dalia, kriss, panache i wreszcie przestałyśmy chodzić w niedopasowanych stanikach. Z fajnych sklepów na śląsku szczerze polecam MIG w Katowicach na 3 maja. Tylko oni znaleźli coś dla mnie do sukienki ślubnej 🙂 Pozdrowienia!
Aga, zdecydowanie polecam Samantę – możesz znaleźć w Fashion House. Za około 120 zł można dobrac naprawdę booooskie!
A MIG tez znamy:)