Co z tego, że zrobisz makijaż idealny. Bez tzw. setting powder, Twoje dzieło nie będzie trwałe!
I w związku z tym, że dobór tego kosmetyku jest bardzo często kluczowym dla trwałości, a jednocześnie niezbyt docenionym i obgadanym tematem, doszłyśmy do wniosku, że przygotowanie rankingu najlepszych produktów utrwalających makijaż będzie jak znalazł.
Dzisiaj produkty tylko dobre, bardzo dobre lub wyśmienite. Żadnego bubla, żadnej pomyłki. Przynajmniej u nas!
Chanel Poudre Universelle Libre
30g/190-225zł
To jeden z tych kosmetyków, który trzeba spróbować, by zrozumieć jaki jest dobry. Wyjątkowo! Choć najdroższy z całego zestawienia, to jednak zdecydowanie warty swojej ceny. Bo po pierwsze jest niemożliwie wydajny. Opakowanie spokojnie będzie służyć niemal dwa lata, przy codziennym stosowaniu. Po drugie – efekt jaki tworzy na buzi mogę porównać tylko do jednego produktu z tego zestawienia – Lock It Powder, a i tak jest on unikatowy.
Lekko cielisty kolor jest niezauważalny na twarzy, przy czym tworzy subtelną mgiełkę scalającą produkty kremowe (korektor, konturowanie na mokro). Jednocześnie idealnie nadaje się do omiatania całej buzi; matuje ją i rozświetla jednocześnie. Pozostawia na twarzy miękkie wykończeni, i przysięgam – mam wrażenie, że moja buzia to skórka brzoskwini. Nadaje się do każdego typu cery; kocham go ja i moja skóra sucha, i Lona ze skórą skłonną do świecenia.
Laura Mercier Translucent Powder
To również gigant, klasyk, legenda. Choć w swym składzie posiada wyłącznie dwa produkty – krzemionkę i talk (francuski!), to działa tak, jakby wysunął całą artylerię minerałów. Jego największą zaletą jest wygładzanie skóry i nadawanie jej subtelnego wyrazu. Najprościej powiedzieć, że to „blur” w pudrze. Kosmetyk zaaplikowany na twarzy wyraźnie łagodzi jej rysy, dodaje gładkości i diablo trwale utrwala.
Mimo, że jest bezbarwny, to jeszcze nigdy nie zaliczyłam z nim wtopy i białych plam na buzi. Być może dlatego, że pięknie wnika w skórę, subtelnie ją matuje i utrzymuje owy mat przez wiele godzin. Lubię nakładać go gąbeczką pod oczy, bo świetnie radzi sobie z korektorem.
Kat von D Lock-It Setting Powder
To chyba moja najbardziej wytęskniona z propozycji Kat von D Beauty i żal, że nie skusiłam się na własne opakowanie podczas pobytu w USA. Ale! Nic straconego, bo chyba nie zdradzę żadnego sekretu jeśli powiem – czekajcie, już niemal na dniach królowa pojawi się w Polsce!
Wracając jednak do samego pudru – jest wystrzałowy! Łączy go z pudrem Chanel to, że oba mają w sobie mikrodrobinki, jednak mam wrażenie, że produkt Kat ma nieco więcej mocy rozświetlania i sprawia, ze skóra nie jest matowa, ale aksamitna i bije z niej blask (ach ten wszędobylski glow). To jednak może być minus dla osób ze skórą tłustą lub mieszaną, które potrzebują więcej matowienia. Choć przeglądając opinie na amerykańskiej stronie Sephory, nie trudno zauważyć, że lubią go niemal wszyscy!
RCMA No-Color Powder
Oto produkt, który podbił serca blogerek i jutuberek na całym świecie, a dzięki Kim Kardashian, był nie do dostania przez wiele miesięcy. My swój egzemplarz mamy ze sklepu Cosibella i wierzcie – warto go wypróbować. Jest bardzo wydajny, a przy tym – najtańszy ze wszystkich propozycji. I zupełnie nie odbiega jakością od swoich towarzyszy.
Bardzo mocno zmielony produkt składa się znów z krzemionki i talku, więc teoretycznie nie ma w sobie nic zaskakującego. Jednak działa, ale jego główna zaleta to matowienie. Nakładam go gąbeczką na środek czoła, nos, brodę, a dużym pędzlem omiatam resztę twarzy. Używam go czasem jako produkt utrwalający korektor pod oczy (i spisuje się dobrze), ale obawiam się przesuszenia delikatnej skóry. To chyba najmocniejszy konkurent dla Laury Mercier, i zdecydowanie przyda się w kufrze wizażystów (świetny podczas robienia zdjęć, a i długich imprez!) .
Najbardziej lubię go łączyć z podkładami o lekkich, rozświetlających właściwościach.
Artdeco Setting Powder Compact
Założę się, że dla większości z Was to produkt nieznany. A to wielki błąd! Bo choć wydaje się, ze jest go w pudełeczku niewiele, to będzie z Wami długo. I to w podręcznej kosmetyczce. Jako nieliczny z produktów jest kompaktowy i na dodatek ma wymienialne wkłady. Jednym klikiem wyciągamy zużyty krążek z pudrem i aplikujemy sam wkład. Super!
Zazwyczaj nakładam do gąbeczką, przez co makijaż jest doskonale utrwalony i gotowy na długi dzień. Skóra jest lekko zmatowiona, a pory wyraźnie zmniejszone. Dla mnie to dobra alternatywa do torebki; przy częstym robieniu zdjęć jest jak znalazł, bo matowi, ale nie tworzy ciastka. Nie pozostawia na skórze widocznych białych plam, co jest częstym mankamentem białych pudrów. I na dodatek wygładza. Przyjrzycie się mu uważnie!
MAC Mineralize
To prawdopodobnie puder, któremu najbliżej do klasycznego dziennego pudru matującego. Ale byłoby kłamstwem stwierdzenie, że potrafi wyłącznie „poprawiać” skórę w ciągu dnia. On bez problemu scala makijaż, radzi sobie z kremowymi produktami, wygładza skórę i sprawia, że produkty nie osadzają się w zmarszczkach. Spokojnie może nam służyć jako tzw. setting powder.
Jego plus to ogromna wydajność! Nie pamiętam ile miesięcy jest ze mną, a podróżuje przez cały kraj i nie tylko. Dzięki mineralnemu składowi jest lekki, przyjazny skórze, nie przesusza jej. To bardzo uniwersalny kosmetyk, bo dobrze radzi sobie z matowieniem skóry tłustej, ale i nie obciąża cery spragnionej nawilżania.
Make Up For Ever Ultra HD
To mój hit roku 2016, który zachwycił konsystencją – to chyba najdrobniej zmielony pyłek, jaki możemy zaserwować sobie na twarz. I nawet skład mnie nie zniechęca (100% krzemionka, która może przesuszać), by nakładać go pod oczy. Bo jeśli potrzebuję, by makijaż trwał ze mną 15h, to tego produktu jestem pewna.
Najprawdopodobniej siła kosmetyku tkwi w sposobie mielenia, bo produkt zachowuje się w dłoniach wyjątkowo; jak aksamit. I jest to doświadczenie unikalne. Warto również pamiętać o spektakularnych wpadkach gwiazd; puder lubi się ujawnić podczas robienia zdjęć z fleszem, jeśli nie zadbamy o jego pożądane wymiecenie po zapiekaniu makijażu. Uważam, że to produkt do zadań specjalnych, i warto mieć go w swej kosmetyczce.
Mamy dla Was coś więcej!
- Jeśli szukacie sprawdzonych kosmetyków, które będą ukrywać Wasze rozszerzone pory i drobne zmarszczki, zerknijcie tutaj. Znajdzie się nawet coś dla skóry suchej!
- A fanki złota i błysku, w tym przepięknych foliowych cieni i pędzli ze złotymi skuwkami, powinny zerknąć, czy post ze złotymi kosmetykami nie będzie dobrą inspiracją.
A ja używam modyfikowaną skrobię kukurydzianą – jest tania, bardzo wydajna, jednak trzeba z nią uważać, żeby nie zrobić sobie blado – trupiej twarzy. Powiem szczerze, że Chanel mnie zaintrygował. Drogi, ale jeśli jest tak wydajny jak mówisz, to pod względem ekonomicznym opłaca się zabulic za niego tyle kasy. Pomyślę pomyślę 🙂 pozdrawiam!
Ja mam totalną obsesję na punkcie niebielących pudrów i właśnie Chanel oraz Laura zupełnie noe zmieniają koloru twarzy! Polecam bardzo! Ilona
Jutro lecę do sklepu! Puder matowy bardzo mi się przyda!
Gosiu jeśli masz cerę tłustą szczególnie polecamy RCMA, Mąkę up for ever i Laurę Mercier!
O dzięki! Mam tłustą cerę miejscami…
Mam ten od Mercier i jest cudny 🙂
Ale tym Chanel mnie zaintrygowałyście i na pewno muszę się zapoznać przy okazji 🙂
Spróbuj, jest naprawdę wart uwagi. Ładnie rozświetla i nie jest typowo matujący, a właśnie utrwalający.
Dla mnie aktualnie Becca i Diego dalla Palma są grane non stop!
a Becca nie jest dla Ciebie za żółta? Ten puder ma dużo złotych drobinek, u mnie się sprawdza tylko pomieszany z RCMA. Ilona
Pudru Szanel używałam ze sto lat temu. Tak dawno, że już nie pamiętam jak działał. Ale Wasz zachwyt, przewijający się przez wiele postów, sprawia, że czuję się skutecznie zmotywowana, żeby go kupić. Ogromna pojemność sprawia, że jego cena jest do przełknięcia. Jak zwykle tylko mam kłopot z kolorem. Czy 30 nie będzie za ciemny przy wciskaniu gąbeczką?
Aaaaa i podajcie skuteczne sposoby, jak szybciej zużywać pudry 😉
Ja mam kolor 30 i dla mnie (a jestem w Mac dwudziestką, podobnie w podkładach Diora) to jest kolor tylko na lato, więc chyba bardziej uniwersalny będzie jaśniejszy Chanelek 🙂