Chociaż na blogu piszemy głównie o kosmetykach, to na Instagramie często pokazujemy Wam, co kupujemy i nosimy na co dzień. Szczególnie na InstaStory widać, jak bardzo lubicie podglądać nasze ulubione ubrania, buty, czy torebki. I podpowiadać, co wybrać, gdy mamy modowe dylematy (bo serio, te ankiety ze story naprawdę pomagają!). Postanowiłyśmy więc zebrać te rzeczy, które są najbardziej w naszym stylu, które nosimy od lat, świetnie się w nich czujemy. A nawet można powiedzieć, że definiują nas modowo.
Gotowi na najbardziej gorącą blessowo-modową dziesiątkę? Jedziemy!
Milena: 90’s style!
Gdyby Milena lat 10 mogła zobaczyć, jak nosi się Milena 33, byłaby pewnie niezmiernie dumna. I miałaby wrażenie, że Spice Girls nigdy się nie rozpadło, a lata 90′ trwają nadal. Bo… trochę tak jest. Przynajmniej w mojej garderobie, i to od dobrych kilku sezonów. Na stałe zamieszkały w niej tzw. buty na słoninie (1), które z lubością nosiły Spicetki. Ciężkie, toporne, brzydkie. A dla mnie najpiękniejsze.
Noszone z krótkimi sukienkami (2) i zdecydowanie za dużymi bluzami (3), to chyba kwintesencja tego, co lubię najbardziej. Pewnie, że sięgam także po męskie marynarki (te pokochałam na studiach), ostatnio znów martensy, a także nieśmiertelne jeansy Levis 501 (4)! Jednak w mojej szafie dominuje sportowy luz, z dużą domieszką dresów, męskich kurtek, marek kojarzących się ze skejtami, brytysjkim rave, a nawet Kate Moss. Bo przecież, kto jak nie Kaśka nosił najlepiej w latach 90′ ubrania Calvina Kleina?
Dziesięcioletnia Milena marzyła tez o zegarku Casio Baby-G (5), bo był doskonałym uzupełnieniem looku „dziewczyny z plakatu”. Z resztą, nosiły go wtedy wszystkie cool girls. Dwadzieścia lat później i ja noszę różowego G na ręku i lubię go tak bardzo, jak zapewne lubiłaby go mała dziewczynka. Doceniam piękny design, ale i wszechstronność – krokomierz, możliwość odczytu czasu na świecie, sprawdzenia daty, wstrząsoodporność czy wodoszczelność.
Ilona: Klasyczny minimalizm
Długo dochodziłam do tego, czym tak naprawdę jest mój styl i jakim kluczem kierować kupując ubrania, czy dodatki. Aż w końcu mnie olśniło – po prostu uwielbiam jakość. To dlatego najczęściej stawiam na klasyczne fasony (bo tam widać dobry krój, tkaninę, szycie!), a gdy już znajdę coś, co uwielbiam, to jestem gotowa kupić duplikat na zapas (często tak robię np. z tiszertami, czy butami). Zawsze czytam metki, sprawdzam szwy, oglądam ciekawe sposoby wykończenia. Pomyślicie – wariatka! A mnie zwyczajnie sprawia przyjemność oglądać rzecz dobrze zrobioną. I taką, która jest absolutnie komfortowa w noszeniu.
Gdybym Wam miała opisać siebie ubraniami na pewno zaczęłabym od białej góry (6). To najczęściej T-shirt, albo koszulowa bluzka.
Dopiero w tym roku kupiłam tę idealną – jedwabną koszulę Theory, która ma dokładnie taki krój, odcień bieli (off white) i grubość materiału, jak chciałam. Z kolei koszulki najczęściej kupuję te ze średniej półki (to jest chyba pomysł na wpis, by Wam zrobić przewodnik po mało znanych, a świetnych markach, które szyją super tiszerty – nie tylko białe). Z przyjemnością od ponad roku są to głównie T-shirty Tiny Tattoo (super skład materiałowy: bawełna i modal, do tego trwałe i świetnie skrojone).
Jestem chyba chłopczycą, bo nie bardzo lubię spódnice, za to kolekcja czarnych spranych jeansów (7) i garniturowych spodni to moje must have. Ostatnio nawet kupiłam sobie barwnik do ubrań, by te moje szaro-czarne jeansy nieco odświeżyć (bo niestety mają tendencję do blaknięcia). I nie skłamię, gdy powiem, że tych spodni jest w szafie ponad 10 par. Wszystkie z wysokim stanem, prostą nogawką, większość też z niewykończonym brzegiem nogawek. Ulubione modele? Topshop Moto, Levi’s Ribcage i Lee Mom. Oczywiście każdy z nich mam kupiony podwójnie 😀
Buty mojego życia (8) to dwa fasony: loafersy (niedościgniony wzór doskonałości to moje ukochane Gucci Brixton) oraz espadryle. Te pierwsze są idealnymi butami miejskimi, drugie – najwygodniejszym obuwiem na wakacje.
Proste ubrania są super tłem dla fajnych dodatków! Ich wyszukiwanie to moje hobby, ale lubię też myśleć o nich, jako inwestycji w jakość. Szczególną słabość mam do torebek (chociaż od razu zaznaczam – nie mam ich za dużo i gdy tylko czuję, że w którejś nie chodzę – sprzedaję). Zakupy torebek (9) planuję miesiącami, a często nawet latami. Ale gdy już się zdecyduję, to mam autentyczną frajdę zawsze, gdy wychodzę z nimi w domu. Najbardziej lubię małe torebki na długim pasku i ze złotymi okuciami. Podobają mi się nawiązania do stylu boho, pewnie stąd ta słabość do Chloe i See by Chloe.
I ostatnie, ale równie ważne: biżuteria i zegarki! Zawsze w kolorze złotym (lepiej się w nim czuję, niż w srebrze), zawsze stonowane i niezbyt duże. Kocham połączenie złota i pereł, uwielbiam też zegarki z białą tarczą i na klasycznych, delikatnych bransoletach.
Szczególnie polubiłam się z zegarkiem Rosefield Boxy (10) z prostokątną tarczą. Jaki on jest piękny i wygodny! Mam go już prawie rok i mogę absolutnie polecić do każdemu – pasuje do wszystkiego, jest bardzo wygodny w noszeniu i w ogóle się nie zniszczył!