Kiedy (prawie rok temu) robiłyśmy wpis o kosmetykach do twarzy Soraya Plante, popędziłyście do sklepów. Nie dziwiłyśmy się: świetne składy, piękne opakowania i cudownie niskie ceny. Więc kiedy okazało się, że seria Plante poszerza się o produkty do ciała i ust, musiałyśmy spróbować. I po raz kolejny przecieramy oczy ze zdziwienia, że te kosmetyki są aż tak dobre.
To będzie wpis bez clickbaitów, powiemy Wam od razu: jest jeszcze lepiej, niż poprzednio.
99% natury
Cała seria Soraya Plante do ciała i ust (czyli 3 pomadki ochronne, 3 balsamy do ciała, krem do ciała oraz 2 warianty peelingu) ma w 99% naturalny skład. Pozostały procent to głównie konserwant i odrobina substancji zapachowych (uzupełniających naturalny zapach olejków i ekstraktów), które poprawiają bezpieczeństwo i przyjemność używania kosmetyków.
Analiza składu Plante wywołała u mnie euforię, bo cały czas mam z tyłu głowy ceny całej serii. Prawdziwe oleje i masła, mnóstwo roślin, substancje nawilżające i łagodzące. Nie ma tam nic zbędnego. A całość jest tak ładnie sformułowana (często kosmetyki naturalne mają kłopoty z konsystencją, nie są wystarczająco kremowe, lekkie, puszyste, albo pachną niezbyt przyjemnie), że daje 100% przyjemności z użytkowania.
Rzadko piszę tak entuzjastyczne recenzje, ale jestem naprawdę pod wrażeniem. Te kosmetyki mogłyby spokojnie kosztować 3x więcej, a i tak bym Wam je polecała.
Jak to pachnie!
To, co przyciąga uwagę do tych produktów, to opakowania pełne nadruków kwiatów, owoców i świeżych liści. Tak, są śliczne. Ale jeszcze ładniej jest wewnątrz, od pierwszego powąchania. W przypadku kosmetyków do ciała, wrażenia zmysłowe są bardzo ważne (skóra jest mocniejsza, mniej podatna na podrażniania, można sobie pozwolić na mocniej pachnące produkty, niż do twarzy). W końcu chwila relaksu w kąpieli, czy wieczorny masaż ciała pozwala nam się odprężyć i wyciszyć stresy całego dnia.
I zaprawdę powiadam, takiej eksplozji naturalnych roślinnych woni, poza Sorayą w drogerii nie znajdziecie. Mówię tu szczególnie o balsamie do ciała i peelingu porzeczkowym oraz lawendowym kremie do ciała. Wyczuwa się w nich nie tylko zapach owoców i kwiatów, ale też zielonych liści tych roślin. Coś pięknego!
Seria porzeczkowa bardzo kojarzy mi się z Dyptique i ich świecami zapachowymi.
Peelingi inne, niż inne
Szczególnie ciekawe wydają się też peelingi do ciała – i nie chodzi już tylko o zapachy (porzeczkowy oraz słodki, kremowo-owsiany), ale o konsystencję.
Naturalne peelingi cukrowe są zwykle dość ciężkie. Zatopione w olejach, dość zbite w konsystencji, pozostawiające wyczuwalny tłusty film na skórze po użyciu. Wiem, że sporo osób tego efektu nie lubi, gdy skóra się lepi i jest natłuszczona. Tymczasem w peelingach Soraya Plante macie do czynienia z czymś w rodzaju cukrowej pianki, która jest lekka, puszysta i trochę rozpuszcza się pod palcami.
Ta konsystencja świetnie się rozprowadza po ciele, a dodatek substancji myjącej oraz glinki sprawia, że ten peeling przy okazji także ciało oczyszcza. Czy to znaczy, że ten peeling nie nawilża? Robi to, tylko inaczej: nawilżającymi właściwościami cukru, gliceryny oraz odrobiny olejków. Tak, by po kąpieli skóra była gładka, ale nigdy tłusta.
Balsamy i sztyfty
Z trzech balsamów do ciała z tej serii najbardziej odżywczy jest ten z awokado i algami (o delikatnej kremowo-owsianej nucie zapachowej). Spodoba się tym z Was, które lubią delikatne aromaty i mają suchą skórę.
Porzeczkowy (moja miłość) jest lekki, cudownie pachnie roślinami i szybko się wchłania. Z kolei balsam z czerwonym grejpfrutem i kofeiną to prawdziwy poranny energetyzer. Słodko-cytrusowo budzi do życia, dodaje skórze wigoru i wygładza (kofeiną i kwasami AHA). Bardzo fajny po porannym prysznicu, bo wchłania się niemal natychmiast.
Nietłuste są też nawilżające balsamy do ust. Sprawdzają się solo i pod szminkę. Nie są to mistrzowie trwałości – ja reaplikuję kilka razy w ciągu dnia. Ale skład mają świetny, smakują słodko i delikatnie, więc to nie problem.
Tylko w Rossmannie
Pewnie już wiecie, że trwa promocja -55% na kolorówkę w Rossmann. I wiele z Was ruszy na zakupy. Więc pewnie ucieszy Was informacja, że to właśnie w Ross (i tylko tam!) są już dostępne kosmetyki Plante. Balsamy kosztują 19,99 zł, sztyfty do ust 13.99 zł, a peelingi do ciała 21,99 zł. Jest jeszcze bogaty krem relaksujący w cenie 24.99 zł (są to ceny regulane, ale ponieważ teraz trwa w Ross promocja na balsamy i krem do ciała Plante – każdy z nich kupicie jeszcze o 30% taniej).
Gdybym miała doradzać uniwersalny set na początek, który dobrze będzie reprezentował to, co w serii Sorai najlepsze, to zdecydowaniepolecam: peeling i sztyft porzeczkowy, balsam grejpfrutowy na dzień i krem lawendowy na noc.