Koniec roku, koniec pewnych trendów? O co to, to nie. I choć niektóre z nich zwyczajnie się mogły znudzić i może warto, by było poeksperymentować, to ja nie odpuszczam. Bo i po co, skoro sprawiają mi frajdę?
Dzisiaj 5 trendów, z którymi nie będę się żegnać wraz z 2017!
Stare, dobre konturowanie
Na szczęście odeszliśmy już od głupawego konturowania przy pomocy linijki i wieszaka (i czego tam jeszcze instagramy nie wymyśliły), ale całkowite zaprzestanie używania szaro-brązowego pudru do podkreślenia kości policzkowych u mnie nie przejdzie. Uwielbiam ten krok w makijażu, przyznaję się bez bicia – jest on mi obowiązkowym. Mogę nie pomalować brwi, ale kontury robię i żaden trend na samodzielne połączenie różu i rozświetlacza mnie nie przekonuje. Wiem, że moja twarz wygląda smuklej i lepiej. Także po co, co nie?
PS: teraz obsesyjnie używam paletki Smashbox – Drawn In. Decked Out. Jeśli uda się Wam złapać ją w Sephorze, to bierzcie w ciemno. Oto bowiem jest wielofunkcyjny ideał!
Świeć, Bejbe świeć!
No chyba nie bez powodu jesteśmy samozwańczymi królowymi polskiego rozświetlenia, autorkami dwóch tomów Wielkiej Księgi Rozświetlaczy (tom I: Lato i tom II: Jesień). A w przygotowaniu jest i kolejny! Ja się, proszę Was, lubię świecić ponad miarę i jestem jedną z tych osób, w której szczytach kości policzkowych możecie się przeglądać jak w lustrze. Ma być moc, szaleństwo i na dodatek w zwariowanych kolorach. Złoto zostawiam od święta, i zazwyczaj wybieram holo/fioleto-róże i inne jednorożcowe propozycje.
Głupio? Bez sensu? Bez klasy? A co mi tam! Chcę błyszczeć, to będę. I mój łuk kupidyna, kąciki oczu i czubek nosa też. A skoro mam skórę suchą, to przynajmniej mogę bezkarnie z trendu korzystać.
Szminka co płynie i zastyga
Były jaskółki, były i próby oddania serca czemuś bardziej błyszczącemu. Jednak przekonałam się, że kremy i metaliki, jakoś się mnie nie trzymają. Na dziesięć przypadków wyboru szminki, dziewięć jest u mnie matowych. Ale to nie wszystko! Pominąwszy kilka ukochanych kolorów szminek MAC (Relly Me, Baby’s all right) – sięgam po zastygające matowe szminki w płynie. To ich kolekcję powiększam, daję się uwieść produktom kolejnych marek, i zwyczajnie na nich polegam.
Teraz, wspólnie z Ilonką, mamy małą obsesję na punkcie szminek Huda Beauty, ale równie mocno bije mi serce na widok szalonej kolorówki Smashboxa czy Kat von D.
A tak, à propos, Kat
Wiem, że wszyscy wkoło mają trochę dość. To prawda, ze odkąd we wrześniu pojawiły się kosmetyki Kat von D w Sephorze, zostaliśmy niemal zasypani reklamami, billboardami, informacjami prasowymi o tatuażowej królowej i jej kosmetykach. I zdaję sobie sprawę, że jeśli się nie jest fanem gotyckich klimatów, a formuły produktów jakoś nie specjalnie przypadły do Wam do gustu, to można być nieco przytłoczonym. Ale nie ja! O tym, że Kat podbije moje serce wieściłam półtora roku temu przy pierwszych testach w Stanach, i nic się nie zmieniło.
Uwielbiam jej pudry, cienie, cudowne kolory szminek czy pędzle. Ciągle trzymam kciuki, by Kat powiększała kolekcje o kolejne perełki, a ja nadal będę je nosić i zachwalać.
Ciepłe odcienie na oczach
Prawdopodobnie najbardziej ucieszyłaby się moja mama, gdybym przestała nadużywać wszystkich kolorów czerwieni, jakie tylko wpadają mi pod rękę. Ale i Ilona przekonuje, że może zieleń? Może stare złoto? A ja jakoś dobrze się mam, kiedy wokół mojej tęczówki królują pomarańcze, róż bukiety i królewski burgund. I żurawina. W błysku, i w macie. Najlepiej w otoczeniu kociej, czarnej kreski.
Nuda mówicie? Kurde no, nie poradzę nic!
Kochana ja rowniez zakochana jestem we wszystkim co wymienilas i nie zamierzam zmieniac.. no moze tylko zaczne wiecej korzystac z chlodniejszych cieni <3
– konturowanie twarzy, które nazywało się kiedyś brązer plus róż 🙂
– podkreślone brwi
– matowa pomadka
– czerwienie i burgundy też uwielbiam, kiedyś nie do zdobycia, teraz ma każda szanująca się marka. Głównie za podkreślanie praktycznie każdej tęczówki.
Kreski i metalicznych cieni. Też jestem sroka. ;P
Bez hojnej ilości rozświetlacza (najlepiej nałożonego na mokro) czuję się naga 😉 Poza tym nic nie przekona mnie do porzucenia naturalnych, grubych, trochę rozczochranych brwi.
Wszystkie punkty zostają też że mną ?
Dziewczyny, spadacie mi z nieba! Macie ogromne kosmetyczne doświadczenie, a ja mam tylko paletkę z pierwszego punktu Smashbox – baaardzo proszę – powiedzcie mi, jak ona wypada w porówaniu do standardowej małej paletki do konturowania ze Smasboxa i Kat von D Shade n’ Light? Uratujecie mi życie odpowiedzią <3 <3 <3
To te same pudry, co w standardzie smasha 🙂 Jeśli chodzi o porównanie do kat, to shade&light jest troszkę bardziej masełkowa. Ale całe trio jest świetne’