Mamy już prawie połowę września i testujemy sporo nowości, jednak myśl o tych kosmetykach, które były absolutnym hitem ostatniego miesiąca nie dawała mi spokoju. Dlatego zdecydowałam, że mimo późnej pory, jednak przygotuję o nich oddzielny ulubieńcowy wpis. Wielu z nich używałam już wcześniej i musiałam oswoić, inne to miłości od pierwszego użycia. Jednak każdy z nich szczerze polecam i używam nadal z ogromną satysfakcją.
Ulubieńcy w pielęgnacji
Lierac Deridium
nawilżający krem przeciwzmarszczkowy, cera normalna/mieszana, 50 ml/ok. 100 zł, w aptekach
Piękny ciężki szklany słoik kryje gęsty krem mocno nawilżający, który sprawia, że skóra czuje się od razu komfortowo. Wrażenie robi głównie dlatego, że łączy te cechy, których się zazwyczaj w tego typu kosmetykach nie spotyka. Bogata konsystencja i naprawdę silny efekt łączy się w Deridium z brakiem tłustej warstwy i szybkim wchłanianiem. Dlatego Lierac tak polubił się z moją mieszaną cerą.
Lierac Diopticreme
przeciwzmarszczkowy krem pod oczy, 10 ml/ok.50 zł, w aptekach
Przez kilka ostatnich miesięcy używałam głównie Kiehl’s z awokado, który jest bardzo gęsty i wolno się wchłania (za to super nawilża – nadal go miło wspominam) dlatego chyba już zapomniałam jaka to przyjemność czuć na skórze jak krem od razu wpija się w nią i przyjemnie nawadnia. Po kilku dniach z przyjemnością zauważyłam też, że nie ma różnicy w poziomie nawilżenia – Lierac jest tak samo dobry jak Kiehl’s choć lżejszy (i tańszy o ponad połowę!). Ponieważ mam suchą, cienką i wrażliwą skórę wokół oczu doceniam też fakt, że delikatnie ‚prasuje’ linie mimiczne (a raczej je wypełnia) oraz kompletnie nie podrażnia oczu.
Avon Anew Youth Maximising Serum
żelowe serum nawilżające do twarzy, 30 ml/49,90 zł (aktualna cena promocyjna w Avon)
Ależ ono jset super! Nie spodziewałam się, że serum z Avonu będzie tak mocno nawilżać! Jest idealnie lekkie, żelowe, wchłania się w kilkanaście sekund pozostawiając cudownie miękką skórę, bardzo mocno nawodnioną. To serum bardzo kojarzy mi się z azjatyckimi maskami w płachcie, bo efekty po użyciu są bardzo podobne.
Ulubieńcy w makijażu
Eisenberg Font de Teint Correcteur Invisible
kryjąco-nawilżający trwały podkład, 30ml/ok. 350 zł, w Sehorach
Nie lubię się powtarzać, więc napiszę tylko że mimo próbowania kilku innych podkładów ideał jest nadal ten sam – przetestowany w upalne dni tylko potwierdził swoją klasę. Mocno kryje, a nie tworzy maski. Jest trwały, lecz nie ściąga skóry. Nie ściera się i nie spływa, ma cudownie eleganckie opakowanie, bardzo precyzyjną pompkę do dozowania i – teraz to widzę – jest bardzo wydajny. Numer jeden miesiąca, kwartału, niezbędnik na większe wyjścia.
Nars Radiant Creamy Concealer
korektor kryjący cienie pod oczami, odc. vanilla, 6ml/139 zł, w Sephorach
Kiler cieni pod oczami. Bardzo kryjący, ale przy tym nawilżający, jakby lepki i bardo kremowy. Faktycznie zasługuje na uwagę. Konsystencja jest gęsta, ale jakby musowata (przypomina mi płynne pomadki Anastasii zanim zastygną), dobrze się rozprowadza pod oczami, odcień vanilla delikatnie ten obszar rozjaśnia. Co dla mnie najważniejsze – nie podkreśla drobnych zmarszczek i długo się utrzymuje na skórze nie migrując w załamania.
Soap&Glory, Kick Ass
żółty matujący puder prasowany, transparentny, 7,5 grama/ok. 60 zł, w perfumeriach internetowych i na Allegro
Główną wadą tego pudru jest fakt, że marka Soap&Glory jest u nas niedostępna i trzeba albo jechać do UK albo zamawiać przez internet. Ale warto, och jak bardzo warto! Swqój egzemplarz kupiłam w maju, ale zagubił się w stosie kosmetyków, używam więc od ok. 2 miesięcy. Jestem zakochana w tym pudrze, bo jest naprawdę transparentny a przy tym nie bieli skóry (co robi nawet Laura Mercier). Matuje, ale dając jedwabiste wykończenie, do tego nie ciastkuje się i nie psuje makijażu. Opakowanie jest bardzo wygodne w u życiu, a lusterko idealne do poprawek.
Nars, Orgasm
róż do policzków, 4,8gr/145 zł, w Sephorach
Wszystko co słyszałyście o tym różu to… prawda! Absolutnie przepiękny i niepowtarzalny kolor, trójwymiarowe wykończenie, niezwykłe połączenie drobin. Nie potrafię o tym produkcie pisać na spokojnie, zbyt wielkie robi wrażenie. I powiem Wam jedno – jeśli miałabym mieć w kosmetyczce tylko jeden róż, byłby to właśnie Orgasm. To połączenie różu i brzoskwini, które od razu odświeża, odmładza.
Artdeco, Wanted Contouring Palette / cool /
paleta do konturowania twarzy: bronzery, puder, róż i rozświetlacz, ok.25gr/109 zł, w Douglasach
Nowość w Douglas i moim zdaniem najlepszy zestaw do konturowania w takiej gamie kolorów (tu jest naprawdę wszystko!) i dobrej cenie (jeszcze przez 5 dni w promocji -20%). Ponad 25 gramów pudrów (to bardzo dużo biorąc pod uwagę drogeryjnych konkurentów) o wyglądzie nawiązującym do palety Kat von D. Mój zestaw w odcieniu cool to naprawdę zgrana szóstka kolorów. Na uwagę zasługują szczególnie bronzery – piękny chłodny contour 1, cieplejszy jasny bronzer i głęboki czekoladowy contour3 do pogłębiania konturowania albo zaznaczania załamania powieki. Ta paleta ma dobrą pigmentację i ładnie się rozciera. Nie polubiłam się tylko z rozświetlaczem, zbyt jasny niemal białym. Trzeba go porządnie rozetrzeć i ‚wpracować’ w twarz, by się nienaturalnie nie odcinał bielą od reszty makijażu.
Marc Jacobs, Glow Stick / 700 Spotlight /
rozświetlacz w sztyfcie, odcień perłowo-złoty, 149 zł, w Sephorach
Jeszcze o niedawna ten ulubieniec był zaszufladkowany do kategorii… bubli! Ma bowiem pewną nieprzyjemną właściwość – nakładany ze sztyftu ściera mi makijaż. Mam go od kilku miesięcy i już wielokrotnie wahałam się, jak go ocenić, jednak ostatnio używałam znacznie częściej i z przyjemnością stwierdzam, ze jest to najpiękniejszy rozświetlacz w mojej kolekcji. Kolor jednocześnie bardzo jasny, ale nie wybielający, perłowy kolor z jasnozłotymi drobinami daje ten piorunujący efekt wow. Mocno połyskuje, jest jednocześnie chłodny i ciepły, ma piękne wykończenie i przy tym wygląda bardzo naturalnie. Wystrczy nie nakładać go ze sztyftu, a palcami, a problem ścierania podkładu znika.
Laura Mercier, Extra Lash Sculpting Mascara
tusz rzeźbiący rzęsy, kolor czarny, 9ml/145 zł, w Douglasach
Moje rzęsy nie są zbyt długie i cały czas mam wrażenie, że efekt na tych długich będzie jeszcze lepszy, wręcz piorunujący, u mnie jest mocne pogrubienie (potrafi zrobić nawet rzęsy Twiggy), nieco wydłużenia i to fantastyczne rozdzielenie, które sprawia, że każda rzęsa jest widoczna, bardzo ładnie wymodelowana. Tusz Laury ma jeszcze jeden ogromny plus – nie jest wodoodporny, za to supertrwały. Nosi się bez ścierania cały dzień, a wieczorem łatwo go zmyć. Lubię go tak bardzo, że nawet gdy maluję rzęsy innym tuszem ostatnia warstwa zawsze należy do Laury.
Make Up For Ever, Aqua Brow /10/
wodoodporna farbka to brwi, 7ml/109 zł
Wróciłam do niej po rocznym romansie z kredkami, pomadami i cieniami. I zakochałam się po raz kolejny. Naprawdę ta farbka bije na głowę słynną pomadę Anastasii Beverly Hills (tak!), bo jest lekka i daje się nałożyć tak, że wygląda jak brwi przeczesane żelem, a nie wymodelowane i narysowane. Kolor 10 jest idealnym taupe, chłodnym ale nie szarym. Aqua Brow jest też bardziej trwała niż pomady i naprawdę wodoodporna (oraz sebumodporna). Królowa brwi jest tylko jedna!
Same perełki 😀 A zdjęcia piękne :)))
<3<3<3 Dziękuję! Godzinę biegaałam nad stolikiem, ustawiałam, przestawiałam…
Było warto 😀
Te odcienie skradły moje serce. Nigdy nie opuszczę 🙂
warto dać szansę tym pudrom do konturowania, bo na tle drogeryjnych wypadają naprawdę super. A nasz ulubiony Shapematters od Smashbox kosztuje 3x tyle, więc cieszymy się, że jest alternatywa!
Zaciekawiły mnie nawilżający krem przeciwzmarszczkowy i pod oczy cena przystępna 😉 ale podkład kryjąco-nawilżający 30ml/ok. 350 zł nie dałabym … .
N ie dziwię się, to jedne z najdroższych podkładów w Sephorach, natomiast dobrze wiedzieć, że czasem cena = jakość 🙂 I zawsze można poprosić próbkę i sprawdzić na wyjątkowe okazje.
Ilona
U mnie Aqua Brow z Make Up For Ever się nie sprawdziło. Na korektor z Narsa mam chęć. Myślę, że dokonam jego zakupu, gdy tylko zużyję korektor Urban Decay, Naked Skin. Jak już na koniec roku się zebrałam, to stacjonarnie nigdzie nie było już mojego odcienia i suma summarum zdecydowałam się wlaśnie na Urban Decay, Naked Skin. Róż również mi się podoba, ale mam już dwa ulubione róże – każdy w innej tonacji kolorystycznej, dlatego nie kupię kolejnego do kolekcji. Lubię zużywać a nie tylko używać. Za każdym razem kiedy widzę denko, czerpie przyjemność z tego, że w końcu coś udało mi się zużyć 😉