Testujemy nowe kosmetyki do makijażu kupione w promocji Rossmann -55%

Promocja -55% na kosmetyki do makijażu trwa w najlepsze (aż do 19 października przy zakupie 3 i więcej produktów członkowie Klubu Rossmann kupują z rabatem -55%, pozostali -49%). Postanowiłam więc kupić kilkanaście produktów, w większości nowości kosmetycznych. Po to, by sprawdzić, czy aby czasem nasza lista najlepszych kosmetyków z drogerii ever nie powinna być uzupełniona.


Jesteście ciekawe jak wrażenia? Cóż, mocno średnio. Większość produktów jest zupełnie niewarta ceny, nawet tej obniżonej.


Promocja -55% działa też online – moje zamówienie kurier dostarczył pod drzwi w ciągu 3 godzin od zakupów!

Pierwsze wrażenia co prawda mają to do siebie, że mogą nie pokazać pełnego potencjału kosmetyku, ale dają obraz tego, jak wypadają kolory czy konsystencje, czy opakowania są dobrej jakości, a za okazyjną cenę kupujemy coś więcej, niż tylko kolejny kosmetyk zalegający w szufladzie.


Jeśli któryś z kosmetyków jest na Twojej zakupowej wish-liście, zanim zamówisz, przeczytaj.



Nowe podkłady i korektor z L’Oreal i Maybelline

W Rossmann od niedawna. Całe trio kupiłam w zasadzie w ciemno.

Najbardziej zaskoczył mnie podkład mineralny True Match Minerals (odcień W3). Negatywnie! Kolor, który w języku L’Oreal oznacza ciepły średni beż, jest tak zimny, że na mojej twarzy wygląda jak szara glinka. Do tego nałożony na skórę bardzo podkreśla jej fakturę i po prostu nieładnie wygląda. W promocji kosztował 30 zł (cena reg. to aż 66 zł). A przecież lepiej kupić minerały z Annabelle.

Nowy korektor w różdżce L’Oreal Perfect Match co prawda nie jest zły, ale nie jest też wcale lepszy od mojego ulubionego Luxe Brightener Wibo (recenzja TU). Krycie i trwałość na tym samym poziomie, a cena znaczenie wyższa (regularna L’Oreal to 50 zł, Wibo… 19 zł).

Ale jest i olśnienie! Nowy podkład Maybelline Super Stay 24H jest naprawdę super. Krycie ma średnie, kolory bardzo ładne, żółtawe. Najważniejsze, że ładnie stapia się ze skórą i ma faktycznie całodzienną trwałość. Warto kupić go teraz w promocji, bo będzie kosztował tylko 19 zł (zamiast 42 zł). Oj, chyba właśnie znalazłam zamiennik dla Studio Skin Smashboxa!


Paleta cieni Maybelline 

The Blushed Nudes wygląda najpiękniej z całej oferty cieni w Rossmann. I na tym jej zalety się kończą. Malując się tymi cieniami miałam wrażenie, że cofam się w czasie. Do smutnych lat, kiedy każdy cień, niezależnie od odcienia, na powiece wyglądał podobnie. Tu niby konsystencja jest przyjemnie kremowa, a aplikacja łatwa. Ale cóż z tego, gdy wszystkie cienie są oldschoolowo perłowe, a na powiece mam jedną wielką szarą plamę. Cena jest zdecydowanie za wysoka, nawet z rabatem -55% (29 zł zamiast 63 zł).

Uwierzycie, że mam na powiekach aż 6 różnych kolorów cieni? Widzę… dwa.

Nowe tusze do rzęs

Na zdjęciu widzicie dwa, ale tak naprawdę przetestowałam aż trzy nowości: L’Oreal Telescopic, L’Oreal Paradise Extatic oraz Maybelline Lash Sensational Luscious. 

L’Oreal nie zawodzi, mamy dwóch nowych ulubieńców! Zarówno Telescopic (powrót na rynek w zmienionej formule i z nową szczoteczką), jak i Paradise (zupełnie nowy tusz, dla mnie zarówno opakowanie jak i szczoteczka mocno inspirowane Too Faced Better than Sex) to naprawdę fantastyczne maskary – Telescopic idealnie rozdziela i pięknie wydłuża oraz zagęszcza, natomiast Paradise daje to przyjemne uczucie bujnych pogrubionych rzęs. Tusze nie są tanie (67 i 61 zł w cenie regularnej), więc polujcie na nie teraz koniecznie!

Dużo gorzej wypada Maybelline Lash Sensational Luscious. Co prawda wydłuża i jest mocno czarny, ale też bardzo mokry i oblepiający rzęsy w taki sposób, że daje efekt pajęczych nóżek. Jego największą zaletą jest cena (tylko 16,60 zł w promocji -55%), ale za 10 zł więcej kupimy już Paradise (różnica jakości kolosalna).


Dobra baza, zła kredka

W moich zakupach dominuje Maybelline, głównie przez natężenie nowości. Skusiłam się nie tylko na podkład, ale też bazę Master Prime. I po pierwszym teście jestem ciekawa kolejnych. Potrzebuję czasu, by sprawdzić czy aby na pewno jest dobrym zamiennikiem Benefit Porefessional (a na taką wygląda, bo daje bardzo ładny naturalny efekt rozmycia porów, nie jest za mocno silikonowa i faktycznie ułatwia nakładanie podkładu. W promocji zapłaciłam za nią mniej niż 17 zł i to jest świetna cena za obiecującą jakość!

A kredka Wibo Brow Concealer? Szkoda słów. Tak, jak się łatwo nakłada, tak szybko znika. Totalna strata pieniędzy, nawet jeśli tylko 4 zł.


Róż czy rozświetlacz?

Oto jest pytanie! Zawsze kupuję coś z Lovely w promocji i zwykle trafiam w jeden dobry produkt. Udało się i tym razem. Choć akurat mój egzemplarz wygląda fatalnie (pokruszył się w traksporcie) zaprawdę powiadam – zwróćcie uwagę w drogerii na róż o nazwie Oh Oh Blusher. To jest produkt duochromowy – niby naturalnie brzoskwiniowy róż, a tak naprawdę piękny rozświetlacz rosegold. I kosztuje tylko 4,35 zł!

Przy okazji chciałam też sprawdzić bardzo tani i owiany dobrą sławą Gold Highlighter tej samej marki. I wiecie co? Kompletnie nie rozumiem zachwytów! Formuła bardzo nieładnie wygląda na skórze, podkreśla nierówności, pory tworząc efekt tanich kosmetyków… z lat 80tych.


Coś na wykończenie

Oba produkty przywodzą mi na myśl kosmetyki z wyższej półki. Fix Up Makeup! Lirene pachnie jak MAC Fix Plus, rozpyla się jak Fix Plus i… działa jak Fix Plus! Nie powiedziałabym, że jakoś mocno przedłuża trwałość makijażu, ale ładnie scala jego warstwy, przyjemnie odświeża i nie zostawia plamek na skórze po aplikacji. Przyjrzę mu się bliżej i z pewnością jeszcze poużywam, bo cena jest dość wysoka (regularna to 25 zł/70ml).

Z kolei pomadka Wibo Juicy Color to wypisz-wymaluj kopia kultowego balsamu Clarins Instant Light. Kopia tak bardzo nieudana! Pomadka niemiłosiernie wchodzi w załamania warg, bardzo brzydko wygląda już po samej aplikacji, a do tego tak szybko się zjada, że naprawdę lepiej kupić koloryzowany balsamik Nivea czy Bebe i nie zawracać sobie głowy nowinkami.



Jak to jest z promocjami?

Powiem szczerze – po ostatnich zakupach jestem co prawda bogatsza o kilkanaście nowych produktów, ale ponad połowa zupełnie mi się nie podoba. To kiepski wynik biorąc pod uwagę, że powinnam być bardziej wyczulona na buble – przecież kosmetyki testuję od lat. Pocieszające jest tylko to, że mogę pomóc Wam wybrać lepiej i zaoszczędzić sobie rozczarowań.


Reasumując, do grona ulubieńców z drogerii na pewno dołączają:

– podkład Maybelline Super Stay 24H,
– maskara Telescopic i Paradise Extatic od L’Oreal
– róż Lovely Oh Oh Blusher.

Godne uwagi są też Fixer z Lirene i baza Master Prime Maybelline. Pozostałych produktów z dzisiejszego wpisu radzę unikać.

A jakie są Wasze tegoroczne zakupy w Promocji -55%?


5 komentarzy

  • Anna
    7 lat ago

    Polecam eyeliner Eveline 🙂
    Mam plan nic nie kupować na super promocji Rossmanna, bo zwykle zostaję z kupą bubli, których nie używam.

    Paletkę Maybelline oddałam siostrze, całkowicie zgadzam się z Twoją opinią.
    Zaciekawił mnie podkłd Maybelline (lubię Studioskin) i tusze Loreala (rzadko mają wpadki jeśli chodzino tusze).

  • Magdalena Michta
    7 lat ago

    Zaciekawił mnie podkład maybeline uwielbiam Studio skin a tańszy odpowiednik jest mile widziany może skusze się na tusz chodź wierna jestem volume milion leshes

    • 7 lat ago

      Vml mają z tego co pamietam silikonowe szczoteczki, więc jeśli takie preferujesz to zdecydowanie polecam Tekescopic ?

  • Panna Migootka
    7 lat ago

    Również nie polubiłam się z rozswietlaczem z Lovely. Za to pomadka Juicy Shaker to mój letni ulubieniec ?

Leave A Comment

Podobne wpisy

Strona, którą właśnie przeglądasz wykorzystuje pliki cookies. Ich wykorzystanie możesz modyfikować w ustawieniach swojej przeglądarki. Zostawiając komenatarz czy pisząc do nas e-mail, pamiętaj, że Twoje dane są zabezpieczone.
Akceptuj Cookie.
x