Sezon ślubny w pełni!
O tym, jakie mamy zdanie na temat organizacji wesela, albo zwrócenia uwagi na to, co naprawę jest ważne przy planowaniu wspólnego życia (a i tej, dla wielu niezmiernie doniosłej) uroczystości pewnie znacie. A jeśli nie, to przypominamy, bo nadal podtrzymuje nasze zdanie. Tu znajdziecie tekst o tym, czy warto organizować wesele, a tutaj co jest tak naprawdę ważne (i nie jest to kolor kwiatków, serwetek, ani obrusów). Na dokładkę jeszcze dobre rady wizażowe dla panny młodej i świadkowej.
Tym razem na tapecie jest suknia ślubna. Prosto z sieciówki. To nie jest pomysł innowacyjny, ale wreszcie wyraźnie doceniony przez przyszłe panny młode. Ja już ponad pięć lat temu wybrałam kreację z zwykłego sklepu, dzisiaj jest to jeszcze prostsze.
Jestem pragmatyczką do bólu, mało we mnie romantyzmu. Nie chcę czuć się jak księżniczka, jestem skąpa.
W zasadzie mogłabym zgodzić się z niektórymi, z powyższych twierdzeń. Tak, przyznam szczerze, ze wydanie wora pieniędzy na jednodniową sukienkę nie mieści mi się w głowie. Może to brak romantyzmu, a może przekonanie, że tkwi on w czymś zupełnie innym niż w falbanie, gorsecie, welonie.
Powiem Wam jedno – poszukując sukni ślubnej w sieciówce, w sosnowieckim Fashion Housie, mogłam poczuć się jak księżniczka. Mogłam mieć gorset, hipisowską maxi, elegancką kreację w stylu empire. W zaledwie kilkadziesiąt minut znalazłam i przymierzyłam kilka sukienek, które z powodzeniem mogłyby wystąpić w roli „ślubnych kreacji”. Żadna nie przekraczała 500 zł. A zestaw, który mam na sobie jest warty niecałe 600 zł. Jak dla mnie – bomba!!
Jestem bardzo ciekawa jakie macie opinię na temat poszukiwania kreacji ślubnej w sieciówce. Z doświadczenia jednak wiem, że mało, która dziewczyna przyznaje, że tysiące wydane na suknie były błędem. No, ale przecież, co kto lubi, prawda?
Post powstał we współpracy z Fahsion House, po metki i ceny wpadnijcie na blog Fashion&More.
Piękna jest <3 Można się ubrac pięknie i tanio, wystarczy dobrze poszukac 🙂
Zdecydowanie! Byłam zaskoczona ilością fajnych, wieczorowych kreacji w bieli.
moją suknię ślubną uszyję krawcowa, na czym zaoszczędzę około 2,5 tys. jak tylko narzeczony mi się oświadczył, to wiedziałam, że nie kupię sukni ślubnej w salonie, bo ja też jestem skąpa i szkoda, by mi było wydać tyle na rzecz, którą będę miała na sobie raptem dwa razy ( bo jeszcze sesja zdjęciowa ).
cały czas mówie, że fajniej taką kasę spożytkować na wyjazd:)))
Jak bym miała iść do ślubu, też bym szukała czegoś takiego. Długie suknie są prześliczne, ale wydać na raz czy dwa i później szukać kupca to trochę męczące i kosztowne. Wolałabym wydać na podróż poślubną 🙂