Mam podejrzenia, graniczące z pewnością, że w polskim internetowym świecie beauty nie znajdziecie drugiego miejsca, gdzie paletki Hudy Beauty pojawiałyby się tak często i były zwykłymi zakupami, a nie paczkami PR. To oznacza tylko jedno – Blessy naprawdę kochają palety Hudy Kattan i przy każdej premierze chcą więcej i więcej. I Wy też!
Duże palety New Nude, Desert Dusk i Rose Gold nadal są naszymi towarzyszami podczas codziennych i wieczorowych mejkapów. Więc zakup Mercury Retrograde była tylko kwestią czasu.
Huda Beauty, Mercury Retrograde do kupienia tutaj w cenie 299zł.
Premiera palety odbyła się pod koniec października i wiązała się nie tylko z nadchodzącym sezonem świątecznym (nie zdziwiłabym się jakby Huda jeszcze nas czymś zaskoczyła w grudniu!), ale i… układem planet. A dokładnie pozornymi ruchami wstecznymi Merkurego. Tak, tak! Jesteśmy właśnie w okresie „cofania się” planety, a co za tym idzie – w niezbyt sprzyjającym (ponoć) sprawom sercowym i finansowym okresie. Czyżby kupno paletki pod wpływem szybszego bicia serduszka było złym pomysłem?!
Wracając jednak na Ziemię – Huda zmieniła opakowania palety, i tym razem 18 cieni do powiek spakowanych jest w solidne, przepięknie wykonane pudełeczko ze świetnym lusterkiem. Paletka jest estetyczne, ciężka, luksusowa.
A w jej wnętrzu znajdziemy 9 cieni matowych, 6 cieni metalicznych, 2 cienie typu topper oraz 1 cień brokatowy.
Błyszczące cienie metaliczne to Cosmic (cukierkowy róż), Ultraviolet (chłodny fiolet, który daje najmniejszy efekt wow – trzeba sięgnąć kilka razy do paletki, by stworzyć mocną powłokę na powiecie), Mercury (maślany granat), Galaxy (odcień szampański) Supernova (idealny odcień rose gold) oraz Frazzled (miedź z zielonymi drobinami).
Dwa toppery to Supermoon (tzw. odcień holo z różowymi i fioletowymi drobinami) oraz Gold Glitch (złoty błysk z różową drobiną). Wisienką na torcie jest bajeczny odcień Nebula – chłodny, kosmiczny, brokatowy i niezwykle maślany. W tej niezwykłej formule zanurzone są srebrne, fioletowe, różowe drobiny.
Jeśli chodzi o cienie matowe, to wyłączając miętowy kolor Haze (akurat najtrudniejszy we współpracy dla mnie – dość suchy i trzeba odrobinę bardziej wprawnej ręki podczas rozcierania) jest zaskoczeniem. Cała reszta, to nic innego jak dobrze nam znane brudne fiolety, róże i nutka brzoskwini.
Kolory piękne, dla mnie funkcjonalne i użytkowe, jeśli tylko lubicie te odcienie. Jednakże! Posiadaczki palety New Nude mogą czuć, że to powtórka z rozrywki i tutaj się zupełnie zgadzam. Formuła cieni jest dość sucha (ale nie tak jak ABH czy Jeffree), ale za to osyp jest praktycznie zerowy.
Czy zakup był dobrą decyzją? Niezaprzeczalnie. Jestem zachwycona matowymi odcieniami, które będą dla mnie bazą do budowania mnóstwo looków. Zwłaszcza namiętnie sięgam po liliowy cień Libra, który noszę wyłącznie z błyskiem na środku powieki.
Makijaże, które widzicie we wpisie są dość spokojne i zdecydowanie fioletowe, ale zapraszam na nasz instagram, tam zamierzam pokazać Wam zabawy z miętą i granatami.
Jeśli chcecie zobaczyć, jak wypadają małe paletki Huda Beauty Obsessions, to w klikajcie na wpis o Neon Pink, Amethyst, Coral czy Mauve. Podobnie, jak palety duże, są stale z nami i należą do absolutnych ulubieńców.