Często polecamy Wam kosmetyki, które z różnych przyczyn podobają nam się i uważamy je za ciekawe, skuteczne, atrakcyjne. Jak sądzę najlepszą rekomendacją kosmetyków jest jednak dołączenie ich do własnej rutyny pielęgnacyjnej. Nie od wielkiego dzwonu, nie od czasu do czasu, ale tej właśnie codziennej malutkiej pielęgnacji, która de facto jest najważniejsza dla poprawy stanu cery. Dzisiaj chciałabym Wam pokazać produkty, które goszczą na mojej buzi i ciele codziennie, a także opowiedzieć o tym, jak one – a także zabiegi u kosmetyczki – pomagają mi poprawić stan swojej skóry. Dzięki tym maluchom, a raczej dzięki ich składnikom dobranym pod kątem oczekiwań i problemów mojej skóry, udaje mi się utrzymać upływ czasu w ryzach. I słuchać komplementów, że nie wyglądam na swoje 33 lata.
Moja cera – stan, rodzaj, ooczekiwania
Jestem dumną posiadaczką cery normalnej/mieszanej (niegdyś skłonnej do trądziku) o skłonności do występowania przebarwień. Skóra jest dość elastyczna, zmarszczki występują tylko pod oczami i są to w zasadzie wyłącznie zmarszczki mimiczne. Mam spore worki pod oczami i problemy z owalem twarzy. Ponad pół roku temu postanowiłam aktywnie zawalczyć o lepszą jakość skóry i likwidację przebarwień, które pozostały na twarzy po ciąży (nos, boki policzków), zwężenie porów, poprawę napięcia i nawilżenia skóry. A także o młodsze spojrzenie. Zaczęłam od kremów z kwasami na noc (głónie glikolowy), potem włączyłam do pielęgnacji serum z witaminą C20% (azjatyckie, marki C20). Wybrałam się też do kosmetyczki na kurację złuszczającą kwasem migdałowym, a potem retinolem. Nie zlikwidowało to przebarwień, ale nieco je zmniejszyło i rozjaśniło cerę. Buzia jest jędrna i gładka, niespodzianki zdarzają się rzadziej niż raz w miesiącu. Od dwóch miesięcy nie bywam już na zabiegach, a jedynie podtrzymuję i wzmacniam ich efekty w domu.
Pielęgnacja twarzy
Obawiałam się dodać ten wpis z jednego tylko powodu: powiecie, że jestem wariatką! Codziennie nakładam na siebie minimum 4 kosmetyki, a to na pewno dla większości z Was bardzo duże ilości. Zauważyłam jednak, idąc śladem Koreanek, że umiejętnie nakładane warstwy nie obciążają skóry, a kosmetyki się nie rolują.
Pielęgnacja dzienna:
1/ Woda różana/woda termalna. Uwielbiam wodę różaną! Nie kupuję toników od bardzo dawna, bo dla mnie róża jest idealna. Przelewam do butelek z pompką (albo kupuję specjalną w spray’u np. Pat&Rub) i używam każdego ranka. Wspaniale pobudza, odświeża, lekko nawilża. Alternatywnie używam wody temalnej, jednak raczej latem – wybieram Vichy, La Roche Posay albo – ulubioną – Uriage.
2/ Serum na dzień. Jak pisałam powyżej – od ponad pół roku każdego ranka używam serum z witaminą C o stężeniu co najmniej 10%. Wcześniej było to serum azjatyckie, ale nie do końca odpowiadała mi dość lepka konsystencja. Zamieniłam na serum 10% lub 20% marki Obagi i jestem z tej zmiany bardzo zadowolona (obecnie używam 20%, ale zaczynałam od 10% by sprawdzić, czy moja skóra dobrze na nie reaguje, czy nie podrażnia się). Professional-C Serum Obagi, bo tak brzmi jego pełna nazwa, to lekki żel o cudownym zapachu świeżych pomarańczy, który świetnie nawilża i pobudza z rana. Szybko się wchłania, choć zauważyłam, że trzeba uważać z dozowaniem (maksymalnie 5-7 kropli) bo potrafi się na nim rolować krem. Jestem pod wrażeniem tego, jak ładnie utrzymuje efekt rozjaśnienia skóry i sprawia, że nie mam pojęcia, czym są zmarszczki 🙂
3/ Krem na dzień. Bez niespodzianek – Clarins. Wcześniej był to Clarins Multi Active Jour (krem na pierwsze zmarszczki o bogatej konsystencji), teraz Clarins Daily Energizer, który także ma masełkowatą konsystencję, ale pachnie cytrusowo i idealnie zgrywa się z serum. Jest to wersja kremowa przeznaczona do cery mieszanej/suchej (dla przetłuszczającej jest wersja kremowo-żelowa) dobrego już dla 20-latek na dzień i na noc. Ja stosuję tylko w dzień.
4/ Filtr UV/krem BB. Sprawa jest dość prosta – jeżeli używacie kosmetyków z witaminą C, kwasami, jeśli intensywnie złuszczacie skórę lub chodzicie na zabiegi do kosmetyczki o działaniu rozjaśniającym, rozświetlającym, przeciwzmarszczkowym – koniecznie chrońcie skórę przed słońcem. I nie są to pogadanki starszej pani, tylko realna potrzeba Waszej skóry. Delikatna skóra złuszczona i pobudzona do odnowy potraktowana UV będzie wrażliwa, z przebarwieniami, zniszczona. Filtr to konieczność! Ja używam zamiennie 3 produktów z filtrem 50 (po zabiegach retinolem musi być tak wysoki, a i reszcie świata nie zaszkodzi – im wyższy filtr, tym lepiej): Sun Shield Obagi – krem o matowym wykończeniu, idealny pod makijaż długotrwały, Murier IPL Photo 50+ – lekki krem nawilżający, pod makijaż rozświetlający, Laneige BB Cushion – krem BB w pudełeczku z gąbeczką z filtrem SPF50 – gdy nie noszę podkładu. Wszystkie trzy kosmetyki są świetne i działają – mimo intensywnych zabiegów nie mam ani jednego nowego przebarwienia, piega, nierówności kolorytu. Skóra jest gładka, nawilżona, faktycznie chroniona przed UV. A jak wiadomo – ochrona przed słońcem to młoda skóra na dłużej.
Pielęgnacja wieczorna:
1/ Esencja (lotion). Cell Essence koreańskiej marki Hera to płyn zmiękczający skórę i poprawiający działanie kolejnych kroków pielęgnacyjnych. W żadnym wypadku nie jest to tonik, choć wygląda i aplikuje się podobnie. Esencje są bardzo modne w Azji oraz USA za sprawą japońskiej marki SK-II, która właśnie wynalazła takowy kosmetyk (jego aktywny składnik to fermentowane drożdże, a wiąże się z ich odkryciem ciekawa historia – moc drożdży odkryto obserwując młode, gładkie dłonie robotników w fabryce sake), ale ceny Facial Treatment Essence są tak horrendalnie wysokie (na Truskawce ok. 400 zł/100ml), dlatego wybrałam koreańską markę z analogocznym produktem Hera Cell Essence. Setki azjatyckich i amerykańskich blogerek uwielbiają esencje i zapewniają o ich niezwykłym działaniu. Ja, no cóż… za ponad 60 dolarów spodziewałam się czegoś więcej, niż wodnej emulsji nawilżającej, ale mam nadzieję, że jej używanie zaprocentuje młodszym wyglądem na dłużej. Działanie anti-aging jest niestety najtrudniej wytropić na skórze, bo przecież nie wiemy, jak by wyglądała bez kuracji.
2/ Serum złuszczające. Jakiś czas temu pisałam o nowościach Collistar na wiosnę 2015. Wśród nich było serum złuszczające z kwasem glikolowym. Polubiłam je tk bardzo, że nieprzerwanie używam każdego wieczoru. Peelingów mechanicznych nie stosuję wcale, chemiczne bardzo rzadko i właściwie tylko dla zasady – kuracja kwasami wystarcza, by cieszyć się gładką skórą. Do tego napiętą i miękką. Produkt nie ma zapachu, nie podrażnia, szybko się wchłania, nie reaguje z pozostałymi elementami pielęgnacji. Jest naprawdę bezpieczny.
3/ Serum nawilżające. Z sentymentem wspominam nawilżające serum Hydrabio Biodermy. Natomiast w tej chwili na mojej toaletce gości produkt Murier H3+ Life Serum, czyli nawilżające serum na noc z roślinnymi komórkami macierzystymi i wyciągiem z ryżu. W komórki macierzyste co prawda nie wierzę, ale już ryż jest uznanym produktem poprawiającym nawilżenie i elastyczność. O właśnie, czy wiecie, że woda pozostała z namaczania ryżu to świetny tonik nawilżający? Koreanki opłukują nią twarz po wieczornym myciu. Próbowałam w domu i ja – daje fajny efekt jędrnej, napiętej skóry. Całkiem podobny do tego, który uzyskujemy po zastosowaniu serum Murier – lekkiego płynu, który superszybko się wchłania, nie pachnie, nie koliduje z innymi kosmetykami do pielęgnacji.
4/ Krem na noc. Ostatni etap pielęgnacji to u mnie delikatny, ślicznie pachnący krem przeciwzmarszczkowy Avon NaturaEffects (ten w fioletowym opakowaniu). Jest niedrogi, a fajnie nawilża i chroni skórę podczas snu. Nie przeszkadza serum w działaniu, co także jest bardzo ważne. To krem ujędrniająco-odżywczy na pierwsze zmarszczki bez parabenów, barwników i oleju mineralnego.
Pielęgnacja okolic oczu
1/ Serum pod oczy. Opuchnięte oczy – to była moja zmora. Wyglądałam na wiecznie niewyspaną, jak po imprezie. Okazało się, że mam skłonność do zatrzymywania wody w tych okolicach. Pomogły 3 zabiegi endermolift (masaż specjalnym urządzeniem z wymiennymi głowicami o różnych grubościach – można w ten sposób masować tylko okolicę oczu, całą twarz, albo i całe ciało) oraz właśnie serum. Wierzę, że to dzięki niemu i jego magicznej kuleczce chłodzącej, opuchnięcia nie wracają. ElastiDerm Eye Serum Obagi to 10 ml płynu w aplikatorze z metalowym roll-onem, zawsze zimnym. Świetnie się nim masuje oczy rano (staram się naśladować ruchy podpatrzone na zabiegach endermoliftu i działa!), a że serum zawiera kofeinęi minerały, więc nie tylko likwiduje opuchnięcia, ale też nawilża i ujędrnia.
2/ Krem pod oczy. Dla mnie jednak samo serum na opuchnięcia to za mało. Skóra wokół oczu jest sucha i potrzebuje porządnej dawki odżywienia. Większość kremów nie daje rady w tej materii, więc tym bardziej oklaski dla Redermic La Roche Posay. Gęsty, bogaty krem z witaminą C (przeciwzmarszczkowa, redukująca cienie) to dla mnie zarówno świetny krem pod makijaż, jak i na noc.
2/ Serum do rzęs. Zaczęłam używać jeszcze w trakcie noszenia jedwabnych rzęs przedłużanych metodą 2do1 i od miesiąca systematycznie rysuję cieniutką kreseczkę przy nasadzie rzęs wieczorami. Murier Lash Serum co prawda nie obiecuje efektów po miesiącu (na to trzeba 2-3), ale ja już widzę, że początkowo osłabione rzęsiska teraz są już lepszej jakości. Łatwiej je pomalować, czy wywinąć zalotką, przerwy się wyrównały. Jedyna wada produktu – kiedy dostanie się do oka, nieprzyjemnie szczypie. Trzeba uważać.
Pielęgnacja ciała
1/ Fluid nawilżający. Nie lubię używać wielu kosmetyków do ciała, już samo nakładanie balsamu jest dla mnie wyzwaniem. Dlatego polubiłam lotion do ciała Collistar, a właściwie Dermoplastyczny Fluid do ciała. Ciekawy to kosmetyk – bardzo lekki w konsystencji i łatwo się wchłaniający, a obiecuje wiele – poprawę jędrności, nawilżenia, ochronę. Kwas hialuronowy, morski plankton i aloes nie pozwolą ciału stracić formy. Nie lubię tylko jego zapachu (mocno perfumowany), natomiast świetnie nawilża, zostawia warstwę ochronną, ale jest lekki i idealny do stosowania rano. Duża butla 400 ml jest piękna, a produkt wystarczy na długo.
PS Właśnie od dziś, czyli od 28.04 do 11.05 w Douglas trwa akcja cenowa polegająca na tym, że Dermoplastyczny Fluid do ciała maxi size 400ml kosztuje tylko 99 PLN. Polecamy!
2/ Krem do rąk/stóp. Compeed! Znaleziony w marcowym beGlossy jest najlepszym kremem na noc, jaki miałam. Bardzo dożywczy i bogaty, świetny też do przesuszonych dłoni.
Wszystkie razem tworzą pełną kurację, która spełnia wszystkie moje potrzeby. Jedyne czego mi brak to dobrej jakości kosmetyk do demakijażu (kremowy, olejek?). Jeśli możecie coś polecić, bardzo proszę 🙂
Kurację z Collistara (kw.glikolowy) należy stosować max miesiąc, a później zrobić przerwę…
Asiu to zależy. Moja skóra jest gruba i zaprawiona z bojach, a kwasów używam łącznie z witaminą C i świeżo po retinolu – za wiedzą i namową mojej kosmetyczki. Będę to robić jeszcze przynajmniej do połowy maja, potem zawieszamy kurację na czas wakacji, bo ryzyko przebarwień posłonecznych będzie już zbyt duże.
Glikol collistarowy wcale nie jest mocny, tak btw. Zalecenia są robione po to, by niewprawne początkujące klientki nie zrobiły sobie krzywdy.
Uściski! Ilona
Kosmetyki od Obagi poleca moja pani dermatolog – stosuje teraz serum w witaminą C ale ja mam 15%. Póki co za krótko aby cos powiedziec ale mam koszmarne przebarwienia i z nimi walcze za pomoca witaminki C
dajesz dajesz Aga! Ja polecam włączyć retinol, jeśli nie miałaś jeszcze takich zabiegów. Witamina C, złuszczanie i retinol to naprawdę bombowe połączenie. Jesienią na pewno do niego wrócę.
Ilona, zdradź proszę, gdzie kupujesz te kosmetyki. Na przykład to: Laneige: podkład BB Cushion. Szukam czegoś takiego własnie, plamy mam od hormonów straszne, więc na razie wit. C odpada. Ale trochę bym je chciała zamskować + dołożyć filtr. W ogóle dziękuję Ci za tego posta. Błądzę wśród kosmetyków jak we mgle, a cerę mam taką jak Ty, no i wiek ten sam, a czasu mnie, bo noworodek, więc: na skróty – chętnie bym skopiowała cały plan pielęgnacji. Ale niełatwo te kosmetyki wyszukać, oj nie! Marka Obagi też nie jest łatwa do znalezienia. Nakieruj mnie proszę na właściwą ścieżkę 🙂
Olu!
Jeśli poszukujesz Obagi to sprawdź listę punktów sprzedaży w swoim mieście. Tu jest ściąga: http://www.obagi.pl/znajdz.html
To są kosmetyki dostępne w gabinetach kosmetycznych, więc nie widać ich tak na co dzień.
Jeśli chodzi o krem BB Laneige to ja zawsze (bo tych kosmetyków Laneige, Hera trochę już mam) kupuję produkty koreańskie w dwóch miejscach: albo na strawberry.net albo na eBay w e-sklepie producenta. Największe koreańskie marki produkuje jeden koncern, nazywa się Amore Pacific, a aukcje z tymi produktami znajdziesz tu: http://stores.ebay.pl/Amorepacific-Global
Oba adresy są sprawdzone, a produkty oryginalne i w dobrych cenach.
Jeśli nie możesz stosować witaminy C, być może kosmetyczka (bo jednak bardzo polecam konsultację z zaufaną kosmetyczną, ja nie mam takiego wykształcenia) poleci Ci inne dopuszczalne dla Ciebie metody delikatnego złuszczania np. kwas migdałowy, AHA, glikolowy, LHA. Możliwości jest sporo, nie poddawaj się! Trzymam kciuki!
Ilona
Wspaniale, dzięki 🙂 Nie posiadam żadnej zaufanej kosmetyczki, wręcz żadnej nie ufam. To co mi ostatnio jedna zrobiła ze stopami, to hmmm… no cóż, krew na skarpetkach 🙂 No a poza tym muszę wrócić do kwestii „noworodek na cycku”. Nie ma czasu biegać po mieście w poszukiwaniach kosmetyczki. Także na razie, na lato, odpuszczam sobie usuwanie plam, naprawdę. Za 3 miesiące kończę karmienie, potem będzie jesień i zima, wrócę do bladego kolorytu, zacznę używać wit. C, a od stycznia zamierzam używać filtrów 50. Mam dziwne przeczucie, że czasy opalania się na oliwę z oliwek minęły bezpowrotnie 😉 Na pewno zainwestuję w Clarins i w Laneige BB. No ale wiadomo, taka blada (i chuda!) jak na naszych studiach to już nigdy nie będę. Będzie tylko gorzej, w szczególności z workami pod oczami. Pozdrawiam serdecznie 🙂
Czy Murier testuje na zwierzętach??