Słynny tiktoker i youtuber Hyram Yarbro wydał (przy współpracy z marką The Inkey List) swoją linię pielęgnacyjną Selfless by Hyram. I choć jest ona dostępna w polskiej Sephorze od dnia premiery zauważyłam, że nie wzbudziła wielkiego zainteresowania. Czy to przez wysokie ceny, czy kontrowersje wywołała marka? Sprawdzam!
Kupiłam całą linię Selfless i przetestowałam specjalnie dla Was. Zobaczmy, czy ingredients don’t lie, bitch?
Kim jest Hyram Yarbro?
Hyram zrobił to, co wcześniej nie udało się żadnemu influencerowi pielęgnacyjnemu – połączył działalność edukacyjną z ogromnymi, rekordowymi wręcz zasięgami (na You Tube i Tik Toku). Dzięki temu, że dotarł ze swoim przekazem nie tylko do Millenialsów, ale też Gen Z, zrobił naprawdę duże zamieszanie w amerykańskiej branży kosmetycznej. Trzeba mu oddać: jest odważny. Krytykował wszystkie marki dodające kompozycje zapachowe do kosmetyków, wielkie koncerny, ale także marki clean beauty. Tropił listy składników szukając nieścisłości i przekłamań. A jednocześnie proponował proste, minimalistyczne i często niedrogie zestawy pielęgnacyjne, idealne dla młodych widzów.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Lubię śledzić twórców zajmujących się pielęgnacją, więc na Hyrama wpadłam już dawno. Miał wtedy ponad sto tysięcy subksrybcji na YT, mówił jeszcze szybciej, niż teraz, a jego ulubioną marką kosmetyczną był Drunk Elephant (niedługo później skrytykował jej podejście do obsługi klienta i rozstał się z marką w dość dramatyczny sposób). Jego kanał (zwłaszcza po rozkwicie popularności Tik Toka) rozwinął się w tempie błyskawicy i śledzi go w tej chwili ponad 4,5 miliona osób (na Tik Toku 6,7 miliona). Z taką bazą fanów i zasięgami treści, autorski produkt lub marka były tylko kwestią czasu…
A dlaczego kupiłam jego kosmetyki?
Ponieważ Hyram ma tłustą i wrażliwą cerę oraz preferuje kosmetyki bezzapachowe, to podejrzewałam, że jego produkty będą formułowane właśnie ze względu na potrzeby mieszanych/tłustych cer. A w to mi graj, bo taką właśnie mam. Poza tym, nie ukrywam, bardziej niż nazwisko Hyrama, do zakupów skłonił mnie jego partner biznesowy: The Inkey List.
W razie, gdybyście byli tu nowi – jestem ogromną fanką Inkey, uwielbiam wiele ich produktów i uważam, że to właśnie Inkey List, a nie The Ordinary robią najlepsze budżetowe kosmetyki, które działają.
No właśnie… to czyja jest marka Selfless? Hyrama, czy Inkey?
Zanim Wam opowiem o konkretnych produktach (i ich zamiennikach), to muszę opowiedzieć, co mnie mierzi w Selfless by Hyram. Po pierwsze: marka. Hyram mówił (wieeelokrotnie), że to jest jego marka. Tymczasem, na moje oko, to nieprawda. Nie mam oczywiście wglądu w dokumenty współpracy z Inkey, ale na każdym produkcie jest logo Inkey, w informacji o tym, gdzie kto i dla kogo wyprodukował kosmetyk widać, że zamawiającym jest Brand Evangelists for Beuty Ltd (właściciel The Inkey List, co potwierdzają dokumenty bez trudu dostępne w sieci, na przykład ten). Sam branding Selfless i projekt opakowania, a także sposób, w jaki Selfless prezentuje Sephora sprawia, że jestem uważam: Selfless to nie jest marka Hyrama. Raczej linia The Inkey List wyprodukowana wraz z Hyramem.
Czy to coś zmienia? Tak, jeśli spojrzycie na ceny.
The Inkey List to marka znana z dość niskich cen. Najpopularniejsze sera TIL kosztują 37 złotych, a żel oczyszczający 57 zł. Generalnie większość produktów nie przekracza ceny 40-50 złotych. I ze względu na te ceny, na konkurencyjność wobec The Ordinary, na oferowane klientom ciekawe receptury dostępne za nieduże pieniądze, Inkey zdobyła popularność i pieniądze na dalszy rozwój.
To teraz obstawiajcie, ile kosztuje serum i żel powstałe we współpracy z Hyramem… średnio dwa razy więcej! Serum kosztują od 109 do 135 zł, żel do mycia twarzy 89 zł, a krem nawilżający 119 złotych (a nie 29 lub 56 zł, jak pozostałe kremy The Inkey List). Czy to nie wygląda, jak skok na kasę? Wg części klientów na pewno tak, dlatego podejrzewam, że Inkey minimalizuje swoją obecność w przekazach marketingowych, żeby zminimalizować krytykę.
Aż tak dużej rozbieżności cenowej nie da się też usprawiedliwić opakowaniem (butelki z trzciny cukrowej nie mogą być aż tak drogie), ani zapewnieniami Hyrama o proekologicznej działalności (część dochodów ze sprzedaży ma trafić na cel charytatywny, co jest zasadniczo godne pochwały. Ale – biorąc pod uwagę wysokie ceny kosmetyków – czy to nie jest przerzucanie dodatkowych kosztów na konsumenta i zasłanianie się działalnością charytatywną, zamiast transparentne pokazanie: jaki procent ceny wynika z kosztów produkcji, ile każda ze stron zarobi na współpracy i – wreszcie – ile przekaże na cele środowiskowe i społeczne?).
Ok, ale gdzie w tym wszystkim są kosmetyki? Może, mimo wszystko, warto je mieć?
Oczywiście, jeśli uważacie, że warto wspierać Hyrama i TIL, jeśli podoba Wam się filozofia marki, pasują Wam opakowania, składy… nie wyrzucicie tych kosmetyków do kosza. Całkiem możliwe, że będziecie ich używać z przyjemnością. Ale ja nie kupię więcej, ani nie będę polecać Selfless. Tylko jeden produkt z linii uważam za obiecujący, a dla pozostałych mam albo tańsze zamienniki, albo lepsze odpowiedniki. I będąc zupełnie szczerą, nawet w ofercie The Inkey List jest wiele dużo lepszych kosmetyków do polecenia. Nie ma sensu przepłacać.
1/ Żel Centella&Green Tea
Żel oczyszczający do mycia twarzy na dzień i na noc, 150 ml/89 zł, do kupienia tutaj>
Hyram mówił, że to jest żel, który zmywa makijaż oraz oczyszcza twarz. Nieprawda. Makijażu oczu nie zmywa. Czy jest łagodny, nie ściąga skóry, nie przesusza i jest bezzapachowy? Prawda. Bardzo przyjemny, klasyczny żelek do mycia buzi. Idealny na drugie mycie w podwójnym oczyszczaniu albo mycie rano. Natomiast powiedzmy sobie jasno: to nie jest produkt wart 89 zł. Nie zbliża się nawet do jakości takich gigantów, jak Żel z kwasami Medik8, czy rozjaśniający żel Indie Lee. Natomiast podobny efekt łagodnego, dobrze tolerowanego oczyszczania można osiągnąć choćby pianką Pharmaceris, żelem Soraya Plante czy zielonym CeraVe.
2/ Krem Niacinamide&Maracuja
Krem-żel nawilżający na dzień i na noc z 5% niacynamidu i 1% olejku z nasion marakui, 50 ml/119 zł, do kupienia tutaj>
Ten żel, jest taki… okropny! Naprawdę nieudany produkt zwłaszcza, że jest targetowany do posiadaczy cer tłustych ORAZ suchych (którzy pewnie szczerze się zdziwią, że taka żelka ma jakimś cudem zapewnić im nawilżenie). W rzeczystistości to lepki żel, który niby jest lekki, ale nie wchłania się do zera pozostawiając niemiłą, lepką warstewkę (co ciekawe – nałożony na serum Hyrama spisuje się gorzej, niż bez). Nawilżaczem jest przeciętnym – dla cery tłustej latem może wystarczający, ale na pewno nie dla suchej.
Super, że ma 5% niacynamidu, bo to świetny składnik. Ale wiecie, co ma 10% niacynamidu i jest przefantastycznie nawilżającym żelowym serum naprawdę dla każdej cery? Niacynamide Serum The Inkey List za 37 złotych. Więcej o tym, co potrafi niacynamid i jakie kosmetyki z nim polecam znajdziesz tu.
3/ Serum Salicylic Acid&Sea Kelp
Lekkie serum na dzień regulujące nadprodukcję sebum i oczyszczające pory z 5% niacynamidu, 05% kwasu salicylowego i algami, 30 ml/109 zł, do kupienia tutaj >
Algi, niacynamid i kwas salicylowy to popularne i uznane za skuteczne składniki regulujące skórę tłustą. Tu mamy formułę z niewielkim dodatkiem BHA, taką dla początkujących użytkowników. Serum jest bardzo wodniste, bardzo lekkie. Mimo zapewnienia producenta, niezbyt nawilża. Za to nie podrażnia i stanowi alternatywę dla popularnego serum z niacynamidem – ot choćby z The Ordinary. Produkt bardzo meh, w sumie nie szkodzi, ale nie widzę też by był wart swojej ceny. Dużo lepsze jest serum SVR Sebiaclear czy Bielendy Supremelab (oba, oczywiście, tańsze od Selfless).
4/ Serum Mandelic Acid&Rice Bran
Złuszczające serum na noc z kwasami AHA, PHA i BHA, 30 ml/109 zł, do kupienia tu>
To serum tak fajnie wygląda „na papierze”! Dobre zestawienie delikatnych kwasów, które działają, ale nie zbyt agresywnie. Takie dla każdego rodzaju cery i wieku. Tylko są dwa problemy: po pierwsze nie zauważyłam, by działało, po drugie: to nie jest serum, tylko tonik. Konsystencja toniku, stężenie kwasów jak w toniku, efekt w sumie też jak po toniku. Tylko pojemność i cena z serum została…
Jeśli chcecie użyć dobrego toniku lub serum z kwasem migdałowym lub PHA, idźcie do Rossmanna po produkty Bielendy Professional, albo kupcie sobie w Minti tonik Geek&Gorgeus z kwasem migdałowym i salicylowym. Jest droższy, ale 3x większy, od Selfless. I fantastycznie działa!
5/ Serum Retinol&Rainbow Algae
Serum na noc z retinolem i algami wygładzające i zmniejszające widoczność przebarwiń potrądzikowych, 30 ml/135 zł, do kupienia tutaj>
Promyk nadziei, światełko w tunelu, rodzynek w babce. To serum na noc jest najbardziej obiecujące w całej linii Hyrama. Nie mogę jeszcze potwierdzić, że retinol w nim zawarty naprawdę działa (na to trzeba czasu – tak jeszcze z 2 miesiące), aczkolwiek skład jest ciekawy, formuła także, zawartość 0,2% retinolu daje nadzieję, że ta łagodna formuła będzie sobie powolutku działać (szczególnie, że to kapsułkowany, wolno uwalniający się retinol), a w tym czasie nawilżające algi i skwalan oraz kwas traneksamowy (na przebarwienia) będą dbać o komfort i dobry wygląd skóry. W przeciwieństwie do pozostałych serum Selfless, tu widzę ciekawy pomysł połączenia składników, niespotykany powszechnie w markach ze średniej półki cenowej. Jest tu przyjemna ciekawa konsystencja (jak na retinol bardzo lekka) i w związku z tą innowacyjnością cena jest też bardziej do przyjęcia.